Wielki Stubai
Śniegu już na naszym lodowcu teraz jest więcej niż w tym samym czasie w minionym sezonie – mówił mi w weekend Christian Gleirscher z Tourismusverband Stubai. W poniedziałek puch pokrył także dolinę. Padało niemal okrągłą dobę, a niektóre płatki miały dobre 2 centymetry średnicy. Było niczym w najpiękniejsze Boże Narodzenie.
Jeśli tak dalej pójdzie, będzie można udostępnić wszystkie trasy aż 5 lodowców, które składają się na obszar zwany Stubaier Gletscher. Narciarze i snowboardziści mieliby wtedy do dyspozycji 110 km – nie licząc oczywiście niezliczonych wariantów jazdy poza wytyczonymi nartostradami.
Jeden z lodowców obszaru Stubaier Gletscher
Stubai jest bowiem największym terenem lodowcowym w Austrii. Więcej: prócz najczęstszych na lodowcach szerokich tras o niewielkim stopniu trudności, doskonałych dla początkujących, są tu także miejsca trudniejsze.
Nic dziwnego, że w stacji często można spotkać przygotowujących się do sezonu alpejczyków. Kiedy tylko ruszyła, czyli od połowy września, formę na jej stokach szlifowały zawodniczki z Niemiec. Skutecznie, bo na inauguracyjnych zawodach w pobliskim Sölden dwie z nich były na podium, a kolejna zajęła piąte miejsce.
Tuż przed moim przyjazdem trenowała ze swoimi koleżankami z reprezentacji słynna Szwedka Anja Person. Bywają tu też słynni Amerykanie Bode Miller i Ted Ligety. Sam miałem okazję oglądać stok przygotowany dla niemieckich zjazdowców, specjalizujących się w konkurencjach szybkościowych. Było też sporo amatorskich klubów narciarskich – w tym tygodniu zjechało też wiele grup z Polski.
Gondolka na Stubaier Gletscher
Jeśli więc ktoś szuka lodowca z wymagającymi trasami, to śmiało może wybrać właśnie Stubaier Gletscher. Podobnie jest on godny polecenia tym, którzy zimowy urlop wolą spędzać rzeczywiście na śniegu, nie zaś w dyskotekach czy barach. Oczywiście wioski w dolinie, w których mieszkają goście, zapewniają także tzw. apres ski, jednak nie jest ona tak nachalna (i głośna) jak w nastawionych na nocne zabawy stacjach typu Sölden czy Ischgl.
To m.in. dlatego Stubai dwa lata z rzędu (2009 i 2010) zdobył laur „Najlepszej alpejskiej stacji dla rodzin” przyznawany przez renomowany przewodnik ADAC SkiGuide oraz użytkowników portalu Skigebiete. A konkurencja była spora, bo pod uwagę brano 1500 stacji. Nie bez znaczenia jest i to, że w wioskach doliny można znaleźć nocleg już za 25 euro od osoby, a dobrą dużą pizzę zjeść za 7 euro.
Godne polecenia są zwłaszcza czarne i czerwone trasy z przełęczy Daunscharte (można się na nią dostać wyciągiem orczykowym) oraz piękny kocioł Fernau, obsługiwany przez wygodny (osłony przeciwwiatrowe) sześcioosobowy wyciąg krzesełkowy. Właśnie na Daunscharte w sobotę pierwszy raz w sezonie skosztowałem wspaniale trzymającego zmrożonego – pomimo pięknego słońca – śniegu, a w Frenau dwa dni później wspaniałego puchu… i gęsto padającego śniegu.
Atrakcyjny jest również zjazd z Schaufelspitze, najwyższego punktu stacji (gondola wyjeżdża na 3210 m n.p.m.) do obszaru Eisgrat (2900 m n.p.m.), a potem do kompleksu Gamsgarten na 2620 m n.p.m. Trasa jest szeroka, a w węższych miejscach ma dwa warianty, więc pomimo stosownego nachylenia, jest bezpiecznie.
Na Eisgrat parę dni temu otwarto dwie restauracje (jednocześnie może z nich korzystać ponad 500 osób!) oraz gigantyczną (700 metrów kwadratowych powierzchni) wypożyczalnię sprzętu i sklep Intersport, które oferują najnowsze modele nart i butów czołowych firm. Skądinąd właśnie w wypożyczalni na Eisgrat pracuje subiekt, który stał się w tym sezonie twarzą Intersportu w Austrii – jego zdjęcie widnieje na plakatach reklamowych firmy.
Koncepcję nowego obiektu – poprzez zastosowanie drewnianego wystroju oraz ciepłych kolorów łącząca nowoczesność i funkcjonalność z tradycją i przytulnością – opracował zespół architektów, który za zbliżone obiekty otrzymał przed rokiem prestiżową ISR Architektur Award.
Tam też podczas minionego weekendu zorganizowano SportScheckTestival, podczas którego można było wypróbować kolekcje nart i snowboardów, pipes’y lawinowe, gogle, kaski, kurtki, namioty i rozmaite inne produkty ponad trzydziestu czołowych marek. Do ich namiotów ustawiały się długie kolejki chętnych. Do tego dochodziły kursy antylawinowe, wyprawy skitourowe i freeride’owe oraz… możliwość spędzenia nocy w namiocie na Schaufelspitze w temperaturze sięgające – 20 stopni Celsjusza.
Oprócz lodowca Stubai to także trzy obszary narciarsko-snowboardowe w samej dolinie, odległej ledwie pół godziny jazdy od Insbrucka. Są tam też liczne trasy biegowe i saneczkowe oraz możliwości wypraw na nartach skitourowych i rakietach.
Stubai jest bowiem wielki. Można więc opowiadać o nim sporo. Co obiecuję.