Na Chopoku ciągle śnieg! Na Łomnicy zresztą też
Choć tegoroczna zima piękna nie jest, w najważniejszych narciarskich miejscach Słowacji, czyli na Chopoku i Tatrzańskiej Łomnicy, wciąż zalega śnieg.
Doświadczałem tego przez cztery dni tego tygodnia w doborowym gronie koleżanek i kolegów dziennikarzy oraz prezesa Polskiego Związku Narciarskiego Adama Małysza (choć p. Adam jest mistrzem narciarskich skoków, to i na zjazdówkach radzi sobie całkiem, całkiem, i to w różnych warunkach – choćby na zmuldzonych fragmentach tras).
![](/wp-content/uploads//2024/03/20240318_122940.-mjpg-768x1024.jpg)
Formalnie w Jasnej odbyć się miało SKI Closing Nekera, czyli zamknięcie sezonu organizowane przez biuro podróży przywożące tam każdej zimy wielu rodaków (jak dowodzą statystyki zarówno państwowej organizacji promocyjnej Slovakia Travel, jak i właściciela instalacji narciarskich i hoteli, czyli spółki Tatry Mountain Resorts, Polacy stanowią obecnie 30 proc. gości korzystających ze stoków Jasnej – a zatem przyjeżdża tam ich tylu, ilu Słowaków, i dużo więcej niż innych nacji). Okazało się jednak, że o żadnym zamknięciu mowy nie ma – na nartach na Chopoku będzie można jeździć przynajmniej do świąt wielkanocnych, a zapewne i nieco dłużej.
![](/wp-content/uploads//2024/03/20240318_120428m-1.jpg)
Dość powiedzieć, że choć niektóre niżej położone trasy Chopoka (np. rejon Zahradek) trzeba było już zamknąć, to od poziomu Bielaj Puti (a więc ok. 1120 m n.p.m.) śnieg jest.
Więcej, jako że temperatura spadała do -10 st. C, można było stoki przynajmniej w newralgicznych miejscach dośnieżać. Lance całymi nocami pracowały na pełną parę w niższych partiach tras (przy dolnych stacjach kolejek), ale też – i to nawet w ciągu dnia! – wyżej (w okolicach Lukovej, a więc na niemal 1700 m n.p.m.).
Na północnych zboczach jest – pomimo wiosennego słońca – dość twardo przez cały dzień (zwłaszcza na czerwonej trasie nazwanej Petra Vlhova, ku czci tyleż lokalnej, co światowej mistrzyni – bo stok ten specjalnie przygotowywano przed styczniowymi zawodami alpejskiego Pucharu Świata, co czuje się do dziś).
![](/wp-content/uploads//2024/03/20240318_120422-1024x768.jpg)
Pod koniec dnia pojawiają się też fragmenty lodowego podkładu – wtedy jednak warto pamiętać, że z czasem najlepsze warunki pozostają na skraju tras.
Oczywiście wskoczyłem też off piste. Puchu nie było, zdarzały się twarde miejsca, ale kto potrafi czytać śnieg, da sobie radę – będzie wyzwanie, a więc i zabawa.
A już pełna frajda była po stronie południowej. Tam nawet najtwardsze miejsca na ratrakowanych trasach pod promieniami słońca szybko stawały się bezproblemowe. Z upływem czasu pojawiały się wprawdzie garby i obsuwy, lecz wtedy bajkowo było poza trasami. Dość powiedzieć, że to kolejny sezon z rzędu, kiedy na Chopoku doświadczyłem śniegu marzenia, czyli firnu. Minionej zimy miałem okazję jeździć po nim w okolicach otwartego po latach legendarnego orczyka Zadnie Deresze (co tu wtedy – w ramach dłuższej opowieści o historii nart na Chopoku – opisałem).
![](/wp-content/uploads//2024/03/20240319_102956-m-768x1024.jpg)
Teraz firn znalazłem powyżej obszaru Kosodrevina – na wielkich połaciach pod prowadzącą na sam szczyt gondolą A2. Co więcej, pomimo wiosennego słońca i południowej ekspozycji przy odrobinie uwagi i doświadczenia w rozpoznawaniu jakości śniegu dało się tam jeździć off piste praktycznie cały dzień – sam w środę opuściłem ten raj ok. 14:30.
![](/wp-content/uploads//2024/03/20240320_122716-m-768x1024.jpg)
Wniosek jest jeden: na Chopoku wiąż można znakomicie – zwłaszcza jak na tę zimę – pojeździć.
Osobną przygodą był wypad do Tatrzańskiej Łomnicy. Tam jest jeszcze wyżej – krzesełka Skalnaté pleso-Lomnické sedlo obsługują obszar pomiędzy 1787 a 2196 m n.p.m. I choć to południowy stok, to wysokość oraz naturalny śnieg powodują, że warunki są tam wciąż godne uwagi.
![](/wp-content/uploads//2024/03/20240319_103012-m-1024x768.jpg)
Zwłaszcza że spore początkowo nachylenie trasy na wielu potencjalnych chętnych działa odstraszająco. Trudny też był w Łomnicy off piste – a to przez twarde podłoże i gęste lodowe grudy, zwane potocznie kalafiorami.
Z kolei zjazdy na trasach położonych poniżej Skalnatego plesa wymagały, przynajmniej od południa, umiejętności jazdy w miękkim śniegu i po terenie z obsuwami. Lecz przecież i takie wyzwanie można potraktować jako przyjemność. Zresztą zawsze można zacząć dzień wcześnie rano – a wtedy warunki są zachwycające.
Nie warto już tylko próbować zjechać do samej osady – szkoda ślizgów. Odcinek najlepiej pokonać starą gondolą.
Zapewne także w Łomnicy będzie można jeździć długo. Tym to cenniejsze, że w Polsce pozostał narciarzom w zasadzie tylko Kasprowy.