Młodziutka, piękna i z klasą
W miniony weekend miałem okazję skorzystać z uruchomionej ledwie miesiąc temu na lodowcu Pitztal gondoli Wildspitzbahn. Ma klasę.
Słońce niczym w marcu, temperatura około zera, przedniej jakości śnieg (m.in. dzięki znikomej tylko wilgotności powietrza) i 35 kilometrów dostępnych tras zjazdowych różnej trudności (a i biegacze mieli przygotowaną kilkukilometrową pętlę). W piątek ludzi niewielu (w sporej części trenujący slalomy zawodnicy z rozmaitych kadr i klubów), w sobotę i w niedzielę – już dużo więcej (podobno na te dni sprzedano ponad 4 tys. karnetów). No i dwie nowości.
Pierwszą jest uruchomiona po ledwie 5 miesiącach budowy gondola na mierzący 3440 metrów n.p.m. Hinteren Brunnenkogel – najwyżej położone w austriackich Alpach miejsce, na które dociera kolejka linowa.
Jako że już co nieco tu o niej pisałem („Nowe 2012/13: Wildspitzbahn, czyli najwyżej w Austrii”, 21 września b.r.), więc tylko dla przypomnienia: dolna stacja położona jest na 2840 m n.p.m., kolejka zaś (wykonana wedle technologii firmy Doppelmayr) w niespełna 6 minut pokonuje dystans 2 km oraz 600 m różnicy poziomów. Jej przepustowość sięga 2185 osób na godzinę. To aż dwukrotnie więcej niż dotychczas działającej tam kolejki.
Znamienne, że wynik taki dało się osiągnąć m.in. dzięki zmianie procedury wsiadania do wagoników. Otóż stara kolej składała się z kilku zgrupowanych po cztery wagoników. Była to konstrukcja tyleż charakterystyczna, co… ograniczająca możliwości przewozowe. Trudno wszak wymagać, by podróżujący z równą sprawnością zajmowali miejsca w wagonikach, w praktyce więc decydowało tempo najwolniejszych. Obecnie wsiadanie miejsc odbywa się dużo sprawniej.
Znaczenie ma podobno i to, że narciarze i snowboardziści zabierają teraz sprzęt do środka gondolki (na narty, w każdym razie te o tradycyjnej szerokości „pod butem”, przewidziano tam specjalne uchwyty w podłodze). Stosowane dotąd zewnętrzne kosze też spowalniały pracę kolejki, bo goście miewali kłopoty czy to z wkładaniem, czy wyjmowaniem z nich swoich nart czy deski. W tej sytuacji o takich detalach, jak podgrzewane siedzenia, nie warto wspominać – wszak to już w zasadzie standard.
Nowością drugą jest otwarta przy górnej stacji gondolek (tym razem przed tygodniem) „Café 3440”. Lokal ze 116 miejscami siedzącymi z oszklonym frontem (kolejnych 50 miejsc znajduje się na podwieszanym tarasie) reklamuje się jako „najwyżej położona kawiarnia w Austrii”. W menu, prócz przyrządzanej na rozmaite sposoby kawy, są też wypieki i przekąski, co zważywszy na niewielką siłą rzeczy powierzchnię kuchni jest osiągnięciem.
Największe wrażenie budzi jednak rozpościerający się dookoła widok: otóż w Café 3440 można prócz espresso delektować się także nader bliską panoramą drugiej co do wysokości góry Austrii – Wildspitze (3768 m n.p.m.)
Panorama na Wildspitze z Café 3440
Co równie ważne: sama kolej – i obie jej stacje, i podpory – są idealnie wkomponowane w zbocze, na którym je zbudowano. Kolej jest, by tak rzec, elegancka. To zasługa architekta Carlo Baumschlagera.
Na dodatek górną stację zaprojektowano tak, by dawała ochronę (i mogła funkcjonować) nawet przy sporych wiatrach i temperaturach sięgających – 30 stopni Celsjusza.
Wildspitzbahn i kawiarnia „3440” kosztowały 20 mln euro. To w ostatnich latach największe przedsięwzięcie Pitztaler Gletscherbahn.
Inwestycje spółki (w ostatnich siedmiu latach ponad 50 mln euro) na lodowcu Pitztal i sąsiadujących stokach Rifflsee były ważnym argumentem w dyskusji o połączeniu tego obszaru z położonym za granią regionem Soelden.
Jeszcze niedawno menedżerowie Pitztal zapowiadali, że już w przyszłym roku ruszy – po latach starań i sporów ekologiczno-polityczno-biznesowych – budowa kolejki łączącej lodowce w Pitztal i Soelden. Byłaby to epokowa inwestycja turystyczna Tyrolu, bo w jej efekcie powstałby największy – i niebywale atrakcyjny zarówno jeśli chodzi o zróżnicowanie tras oraz pewność śniegu – teren narciarski w Austrii.
Teraz jednak Stefan Richter, szef marketingu Pitztaler Gletscherbahn, powiedział mi, że idea ta pozostaje wciąż tylko projektem. Nadal bowiem nie ma ostatecznej zgody rządu landu.
Podobnie jest z innym pomysłem tej firmy: budową na Kaunertal, drugim z obsługiwanych przez nią lodowców, kolei gondolowej na Weisseespitze (czyli 3518 m n.p.m., co pod względem wysokości przebiłoby nawet tę z Pitztal). A jeszcze w minionym sezonie anonsowano uruchomienie jej tej zimy.
Klasa, jaką prezentuje pitztalska Wildspitzbahn, dowodzi jednak, że nawet spore instalacje narciarskie wcale nie muszą oszpecać gór.