W drodze do Santa Cateriny

Tradycyjnie od lat tydzień sezonu narciarskiego spędzam w Santa Caterinie – zacisznej i, co teraz ważne, wysoko położonej osadzie nieopodal Bormio w Lombardii. Oto kilka obrazków z czwartkowej podróży – znamiennych, zważywszy że przecież mamy szczyt zimy…

Duma niemieckich Alp – masyw Zugspitze z autostrady Monachium-Garmisch Partenkirschen
Garmisch Partenkirschen: kolejki działają, ale zjazd do doliny możliwy tylko dzięki dośnieżaniu, a temperatura sięga 10 st. C.
Tyrolski Lermoos tuż za granicą niemiecko-austriacką
To już Szwajcaria – zaciszny kurort narciarsko-termalny Scuol. Gondola i wyciągi kursują, ale…
Zbiornik zaporowy przed włoskim Livigno (po wyjeździe z tunelu Munt La Schera). Stan wody potwornie niski…
Śnieżne zwykle Livigno – teraz też da się jeździć, ale opadu dawno nie było, więc trasy twarde.
Bormio – z Cima Bianca (3012 m n.p.m.) trasą zjazdu Pucharu Świata można dotrzeć do samego miasteczka (choć zawody rozegrano pod koniec grudnia, to przygotowanie jej robi swoje!).
Santa Caterina, trasa Deborah Compagnoni otwarta i pięknie naśnieżona. Z doliny przyzwoicie wyglądają też pozostałe zjazdy nad wioską.
Obszar do uprawiania narciarstwa biegowego w Santa Caterinie (1738 m n.p.m.)

Na dodatek szczęśliwie w samej Santa Caterinie w nocy z czwartku na piątek zaczęło zacnie padać!