Filzmoos, czyli narty, balony i bitwa na śnieżki (I)

Przednie familijne zjazdy, ale i przelot balonem nad Alpami z widokiem na lodowiec Dachstein i udział w światowej bitwie na kulki śnieżne. Oferta kameralnej osady Filzmoos w Ziemi Salzburskiej (Salzburger Land) może być symbolem nowej tendencji: by w ośrodkach zimowych łączyć narty z innymi atrakcjami.

To 70 km na południe od Salzburga (z Krakowa ok. dziewięciu godzin jazdy autem, można też polecieć do Monachium, skąd dojazd busem zajmie niespełna trzy godziny). Niewielka wioska – półtora tysiąca stałych mieszkańców proponujących dwa razy tyle, bo trzy tysiące łóżek dla gości (większość hoteli ma rodzinny charakter – dość powiedzieć, że stronę internetową tego, w którym stanęliśmy, położonego na uboczu Hammerhof, otwierają sylwetki wszystkich członków rodziny prowadzącej interes). Szczyci się zacną historią (pierwsze wzmianki pisemne o Filzmoos pochodzą z XIV w.) i zabytkowym kościółkiem w centrum. Oraz Bischofsmütze – ikonicznej, z racji charakterystycznego kształtu i majestatu, góry okolicy.

Bischofsmütze. Fot. Krzysztof Burnetko

Do dziś zaciszna – bez uciążliwego ruchu samochodowego, a i pieszo da się ją przejść w pół godziny. Tylko w okresie ferii w Austrii (to dominująca grupa gości) bywa tłoczniej. Dodać trzeba, że kolejne miejsca w rankingu przybyszy zajmują Niemcy, Holendrzy i Czesi (skądinąd narciarska pasja obu tych narodów jest godna głębokiego ukłonu). Polaków jest w Filzmoos wciąż niewielu.

Filzmoos – widok z trasy Papageno na
SchörglAlm. Fot. (c) CoenWeesjes/Filzmoos Tourismus

Trasy zjazdowe stacji wytyczone są po obu stronach ciągnącej się z zachodu na wschód doliny. Zaleta jest oczywista: w ciągu dnia można jeździć tam, gdzie śnieg jest akurat najlepszej jakości. Przed południem warto zatem eksplorować obszar o południowej ekspozycji, czyli Kleinbergalm i Schwaigalm (trasy startują z ponad 1300 m n.p.m.). Oceniono je jako czerwone i niebieskie, więc da sobie radę – i, co najważniejsze, znajdzie frajdę – cała rodzina. Ambitniejszym zdradzić warto, że na Geierbergalm w Neuberg trenują miejscowe kluby narciarskie (zjazd ma homologację FIS). Stok za swój secret point uznaje też Eugen Stadler, nasz (czyli grupy dziennikarskiej zaproszonej do osady przez Filzmoos Tourismus) przewodnik, szef Exclusiv Ski, jednej z trzech tamtejszych szkół narciarskich, a w lecie – wioskowy stolarz.

Po południu warto przenieść się na SchörglAlm (górna stacja gondoli Papagenobahn leży 1600 m n.p.m.), skąd wiedzie w większości nadspodziewanie rozległy zjazd do doliny. Zakwalifikowano go jako „czerwony”, ale w górnej partii to po prostu szeroka pasterska hala, a tylko niższa część jest poprowadzona leśną przecinką, na tyle jednak niestromą, że również dostępną nawet dla mniej wprawnych. Równocześnie trasę zwaną Papageno za ulubioną uważają często miejscowi instruktorzy. Jako że zbocze ma północną ekspozycję, śnieg jest dobrej jakości – nawet pod koniec dnia mogą więc jeździć czy to z kursantami, czy prywatnie bez obawy natknięcia się na lód czy miękkie podłoże. Skądinąd właśnie na tym zboczu rozpoczęła się narciarska historia Filzmoos. Najpierw, w 1955 r., narciarze wyjeżdżali na szczyt saniami ciągnionymi przez konie.

Pierwsz wyciąg konny w Fizlmoos, 1955 r. Fot. archiwum Fillzmoos Tourismus/dzięki uprzejmości Petera Donabauera

W 1964 r. postawiono zaś pierwszy orczyk.

Dziś wyciągi Filzmoos obsługują niemal 20 km tras – a stacja szczyci się tytułem Top Skiegebiet w kategorii ośrodków „do 20 km tras” właśnie, przyznawanym przez wpływowy w krajach alpejskich niemiecki portal Skigebiete-test.de.

Jednodniowy skipass dla osoby dorosłej kosztuje 64,5 euro, dla dziecka – 24 euro. Trzy dni jazdy to z kolei dla dorosłego 184,5 euro. Są też pakiety rodzinne w różnych konfiguracjach – przykładowo dwie dorosłe osoby i jedno dziecko pojeżdżą przez cały dzień za 139,5 euro. Co ciekawe, na obszar Filzmoos nie są przewidziane karnety na dłużej niż trzy dni. Ośrodek wchodzi jednak w skład słynnego – i największego w Austrii – obszaru narciarskiego Ski Amade, który proponuje… 760 km tras. Komu więc mało tras wokół wioski, może wybrać się do któregoś z innych ośrodków Salzburger Land, w tym choćby słynnych Schladming czy Flachau. Oczywiście za stosowną dopłatą – a sześć dni jazdy w Ski Amade kosztuje w tym sezonie dorosłego narciarza 370,5 euro.

Filzmoos oferuje również trasy do biegania na nartach. I to jakie – w samej dolinie codziennie przygotowywanych jest dobre 50 km torów zarówno dla zwolenników techniki klasycznej, jak i łyżwowej. Ale największą atrakcją są pętle wytyczane w rejonie Rossbrand na plateau ponad 1600 m n.p.m. – mają łącznie 16 km i zróżnicowaną trudność (a można tam dotrzeć gondolą). A widoki i, co najważniejsze, jakość śniegu są niemal zawsze wielkie. Więcej: swoje szlaki mają tam też zimowi piechurzy.

Jedna z pętli do narciarstwa biegowego na Rossbrand. Fot. © ChristianFischbacher/Fillzmoss Tourismus

Osobną atrakcją jest możliwość spróbowania… biathlonu na Sonnenloipe w Neuberg – i to pod okiem Manfreda Nagla. Był wieloletnim trenerem kadry austriackiej policji w tej dyscyplinie i bez wątpienia potrafi wytłumaczyć, jak połączyć wyczerpujący bieg na nartach z celnym strzelaniem.

Do tego dochodzi dziewięć szlaków skitourowych (niektóre kończą się przy trasach zjazdowych, co może być ważne dla tych, którzy chcą na nartach podchodzić, lecz obawiają się zjazdów poza trasą w trudnych czasem warunkach śniegowych) – nie licząc oczywiście niezliczonych w istocie wariantów nieoznakowanych.

Ale, jak wspomniałem, Filzmoos to nie tylko narty, lecz także rakiety, balony i bój na śnieżki. O tym wkrótce!