Dokąd (i za ile) na narty tej zimy

Zdaniem klientów biur podróży zimowe ferie najlepiej spędzić w… Egipcie. Ci, którzy w zimie wolą jednak narty, pojadą głównie do Włoch i Austrii. Także dlatego, że ceny w polskich ośrodkach doganiają te w Alpach.

Takie wnioski płyną z dorocznego raportu Travelplanet.pl, jednego z czołowych na polskim rynku biur podróży prowadzących sprzedaż przez bezpośrednie kanały dystrybucji (internet, call center) oraz punkty obsługi klienta.

Analizy oparto na ofertach zarezerwowanych do połowy grudnia 2022 r.

Do informacji o dominacji tej zimy kierunku egipskiego (27 proc. ogółu rezerwacji!) warto gwoli ciekawostki dodać, że kolejne najpopularniejsze feryjne kierunki znad Wisły to Cypr i Wyspy Kanaryjskie.

Znamienne, że ledwie 10 proc. rodaków zarezerwowało na zimę via Travelplanet.pl wyjazdy do kurortów narciarskich. Najpopularniejsze są stoki Włoch (6 proc. wszystkich rezerwacji) i Austrii (3,5 proc.). Za pobyty z własnym dojazdem zapłacą średnio odpowiednio ok. 2400 zł i niecałe 1500 zł od osoby.

Utrzymująca się przewaga Włoch jest zaskakująca, zważywszy na podwyżki cen paliwa (a przecież w porównaniu do Austrii jest tam kilkaset kilometrów dalej) i system odcinkowego płacenia za autostrady – we Włoszech każde 100 km to koszt ok. 8 euro (w Austrii dziesięciodniowa winieta na wszystkie autostrady w 2023 r. będzie kosztować tyle samo co obecnie, czyli niecałe 10 euro).

Jarosław Kałucki, ekspert narciarski Travelplanet.pl, zastrzega także, że „o ile rezerwujący wyloty do ciepłych krajów zwykle robią to ze sporym wyprzedzeniem, to narciarze czekają niemal do ostatniej chwili, obserwując warunki śniegowe w wybranych przez siebie stacjach”.   Znaczenie ma i to, że „w tym sezonie organizatorzy wypoczynku nie wprowadzili tzw. gwarancji śniegu, a tylko niektórzy oferują możliwość bezkosztowego odwołania wyjazdu na 3 tygodnie przed rozpoczęciem zimowych wakacji”.

To, ile trzeba będzie zapłacić tej zimy za wyjazd na ferie, zależy też oczywiście od terminu.

Przykładowo mieszkańcy lubelskiego, łódzkiego, podkarpackiego, pomorskiego, śląskiego, podlaskiego i warmińsko-mazurskiego spędzą je w Alpach taniej niż ci z pozostałych regionów Polski. Ferie w tych województwach rozpoczynają się bowiem w połowie stycznia, gdy w Alpach obowiązuje tzw. niski sezon. Ten zawsze oznaczał spore zniżki: dużo niższe ceny pobytów i skipassów bądź wręcz karnety w cenie pobytu w ramach tzw. free ski.

W analizie Travelplanet czytamy: „Po dwóch chudych sezonach w Alpach (w zimie 2020/2021 zamknięto wszystkie stacje narciarskie z wyjątkiem Szwajcarii, w sezonie zimowym 2021/2022 obowiązywały jeszcze covidowe restrykcje, sezon rozpoczynał się z mocnymi opóźnieniami i alpejskie stoki często świeciły pustkami) obecnie wybierający się na narty w styczniu mogą liczyć na pobyty tańsze o ok. 300–400 zł od osoby niż w lutym i nieco tańsze skipassy niż w wysokim sezonie (o ok 30 euro), ale nie w każdym ośrodku narciarskim”.

Z oferty Travelplanet.pl wynika, że najtańsze narciarskie wakacje w Alpach od początku lutego można spędzić we włoskim San Martino di Castrozza, austriackim Zillertalu, Val di Sole, Val di Fiemme, Livigno czy francuskim Superdevoluy. To duże regiony, oferujące po 200-300 km nartostrad. Za sam tygodniowy pobyt trzeba wydać ok. 1200-1300 zł od osoby, a do tego za sześciodniowy skipass – ok. 250 euro (Livigno) do 320 euro (Val di Sole, Zillertal) od osoby.

Jarosław Kałucki przyznaje jednak, że „są to nieliczne propozycje – dopiero gdy na lutowy pobyt w Alpach przeznaczymy przynajmniej 1600 zł na osobę, mamy znacznie większy wybór”.

Zdradza przy tym: „Za te pieniądze można rozglądać się za pobytem ze śniadaniami i obiadokolacjami w cenie – w serwisie Travelplanet.pl znajdziemy je we włoskim Andalo – Paganella, Bomio, austriackim Mallnitz – Ankogel (plus lodowiec Moelltaller) regionie Schladming – Dachstein, Zell am See – Kaprun. Jednak większość ofert z wyżywieniem w alpejskich ośrodkach to wydatek od 1900–2100 zł na osobę”.

Znamienne też, że ceny w polskich górach doganiają te w Alpach. Wedle raportu „tydzień z wyżywieniem HB to koszt od 1000–1200 zł (Świeradów Zdrój, Zakopane, Białka Tatrzańska, Lądek Zdrój) plus ok. 120–170 zł za dzienny karnet narciarski, ale pobliskie ośrodki narciarskie oferują po kilka–kilkanaście km nartostrad. Jednak większość ofert tygodniowych pobytów z wyżywieniem HB w obiektach przy stokach to wydatek przynajmniej 1600–1700 zł”.

Naturalnie również podczas wyjazdów w Alpy do kosztów pobytu trzeba doliczyć skipassy – w tym sezonie za sześć dni jazdy w większych stacjach zwykle po ok. 300–350 euro od osoby dorosłej (te ulgowe są zresztą niewiele tańsze). Karnety w stacjach alpejskich zdrożały w porównaniu do lat poprzednich o kilka procent (nader jednak rzadko powyżej 10 proc.), a więc podwyżki są dużo mniejsze niż w ośrodkach w górach Polski.

Zniknęły jednak najczęściej oferty free ski w niskich sezonach (grudzień do świąt Bożego Narodzenia, styczeń i od drugiej połowy marca do końca sezonu). W tym sezonie oferty free ski przybrały formę jedynie niewielkiej zniżki na karnet przy rezerwacji pobytu w biurze podróży.

Szczęśliwie coraz popularniejszy staje się system tzw. dynamicznej sprzedaży karnetów przez internet – im wcześniej się je tą drogą wykupi, tym są tańsze. W wielu ośrodkach zniżki sięgają nawet kilkunastu procent. Sam dzięki internetowej biegłości kompana narciarskich wypraw Piotra Ussa Wąsowicza kupiłem w połowie grudnia tą drogą sześciodniowy karnet na połowę stycznia w regionie Santa Caterina-Bormio-San Candido za niespełna 170 euro – w kasie musiałbym zapłacić ponad 240 euro. Bo właśnie skipassy kupowane w kasie przy wyciągu są teraz najdroższe.

*

A poza wszystkim lepszego 2023 r. – nie tylko jeśli o narty chodzi.