Tatry 2018/19: mniej interwencji, jedna lawinowa

Wprawdzie w Tatrach znowu sypnęło śniegiem, ale sezon narciarski 2018/19 został definitywnie zakończony. Można zacząć podsumowania.

Czyni to m.in. portal Kursy lawinowe, prowadzący już od 10 lat we współpracy z Tatrzańskim Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym szkolenia z zachowania się w górach w warunkach zimowych.

Fot. Tomasz Gola/Kursy lawinowe

I tak wedle statystyk TOPR od początku grudnia 2018 r. do końca kwietnia bieżącego roku w Tatrach doszło do 167 zdarzeń, w których ratownicy pomogli 228 osobom. Interwencji było więc znacznie mniej niż w sezonie 2017/18, kiedy to TOPR proszony był o ratunek ponad 200 razy. Wciąż najliczniejszą grupę wśród poszkodowanych stanowią turyści piesi, lecz z roku na rok rośnie liczba wezwań do narciarzy skitourowych. Przykładowo: o ile w sezonie 2015/16 zanotowano ledwie 10 takich interwencji, o tyle tej zimy było już ich 26.

Naczelnik TOPR Jan Krzysztof komentuje: „Obserwujemy wzrost ruchu skiturowego. Sami promujemy narciarstwo jako tę przyjemniejszą formę turystyki zimowej. Ograniczeniem dla wielu jest jednak brak umiejętności. Równocześnie rośnie popularność tego, co nazwałbym ambitną, pieszą turystyką zimową. Procentowy przyrost liczby osób zimą w Tatrach jest większy niż latem. Moda na wysokie góry zimą wiąże się z wieloma czynnikami – choćby z nagłośnieniem wypraw w Himalaje”.

Zarówno w przypadku turystyki pieszej, jak i skitouringu najczęstszą przyczyną interwencji TOPR pozostają różnego rodzaju upadki. Drugim powodem jest brak umiejętności.

Równocześnie największą różnicą między zakończonym właśnie sezonem a zimą 2017/18 jest liczba interwencji, których przyczyną było zejście lawiny. W sezonie 2017/2018 był to jeden wypadek, a między grudniem 2018 r. a kwietniem 2019 ratownicy pomagali przy lawinach sześć razy.

Okazuje się zatem, że mimo wzrostu ludzi eksplorujących Tatry nie wzrosła gwałtownie liczba wypadków lawinowych – zwłaszcza tych ze skutkiem śmiertelnym. Jan Krzysztof zauważa jednak, że „w zasadzie do wszystkich odnotowanych sytuacji doszło przy 1 i 2 stopniu zagrożenia lawinowego, a głównym czynnikiem budowania ryzyka był wiatr tworzący mniejsze i większe poduszki nawianego śniegu”. A są to przecież zjawiska stosunkowo łatwe do rozpoznania przez świadomych turystów czy narciarzy! Wygląda na to, że bywają jednak zwyczajnie ignorowane jako element niosący zagrożenie.

Fot. Tomasz Gola/Kursy lawinowe