Dym na śniegu, czyli Deep Purple w Ischgl

To już wieloletnia tradycja, którą zresztą zaczęły kopiować także inne alpejskie ośrodki narciarskie: w tyrolskim Ischgl sezon zimowy kończy się wielkim koncertem na wysokości 2300 m n.p.m. Na scenie na stokach Idalp występowali już m.in. Elton John, Tina Turner i Sting. W tym roku 30 kwietnia zagra tam Deep Purple. Co ważniejsze: także śnieg na zboczach Ischgl jest też zwykle wtedy przedniej jakości.

Sir Elton John na scenie Idalp (2350 m n.p.m.) w Ischgl

Ischgl uchodzi za stację, by tak rzec, rozrywkową. Słynne są zwłaszcza tutejsze après ski oraz koncerty na rozpoczęcie i zakończenie sezonu. Kilka lat temu byłem w Ischgl akurat wtedy, gdy zimę witać miała gwiazda pop Rihanna. Na jej set zjechało kilkadziesiąt tysięcy fanów (głównie nastolatków z Niemiec), a piwo i inne trunki lały się takimi strumieniami, że nazajutrz stoki były… idealnie puste.

I dobrze, bo tzw. Silvretta Arena (czyli zbocza nad Ischgl oraz leżącym za granią szwajcarskim Samnaun) to w sumie 238 km tras wytyczonych pomiędzy 1377 a 2872 m n.p.m. i zawsze doskonale przygotowanych – bo Ischgl reklamuje się (zasadnie) jako topowy ośrodek austriackich Alp także jeśli chodzi o najnowocześniejszą infrastrukturę wyciągową i naśnieżającą.

Do tego dochodzą hektary powierzchni do jazdy terenowej. A te pozwalają doświadczyć jeszcze innego oblicza tej stacji. Najlepiej właśnie pod koniec sezonu. Wtedy właśnie jest największa szansa na zakosztowanie firnu, czyli śniegu-marzenia każdego narciarza. Powstaje on w efekcie dużych różnic temperatur (mocne wiosenne słońce w dzień i mróz nocą), ma postać już nie puchu ani tym bardziej zbitej, twardej pokrywy, lecz swobodnych granulek, po których jeździ się lekko i swobodnie.

Nie przez przypadek hasłem, które ma skusić do przyjazdu do Ischgl na przełomie kwietnia i maja jest „Ski.Firn.Events.Party”. Prócz koncertu z cyklu Top of the Mountain (czyli właśnie Deep Purple) odbyć się tam mają także m.in. narciarskie mistrzostwa świata branży kulinarnej (na starcie giganta staną kucharze, sommelierzy, kelnerzy i inni przedstawiciele gastronomii) – należy przy tym liczyć, że po zawodach pokażą oni także swój zawodowy kunszt.

Od dwóch lat odbywa się też wiosną The Ischgl Heroes Challenge – czyli impreza charytatywna, podczas której po wpłaceniu sowitego wpisowego można wystartować w wyścigu narciarskim w którejś z drużyn prowadzonych przez największe alpejskie sławy (w tym roku patronami poszczególnych zespołów zgodzili się zostać m.in. Marc Girardelli, Leonhard Stock, Patrick Ortlieb i Paul Accola). Dochód przeznaczony jest na ONZ-towski World Food Program.

Co istotne, dla posiadaczy ważnych skipassów wstęp na wszystkie koncerty pod gołym niebem jest wolny. A i ceny w tym okresie są, jak na Ischgl, stonowane: 7 noclegów ze śniadaniem w pokoju dwuosobowym w kwaterze w wybranej kategorii i 6-dniowy karnet VIP można zarezerwować od 409,50 euro za osobę.

I wreszcie: w ubiegłym sezonie miałem okazję być w Ischgl właśnie w ostatnim tygodniu kwietnia. I trafiłem nie na firn, lecz na… puch. Jeździło się w nim po pas („Całkiem inne Ischgl”, 25 kwietnia 2012 r. ). I to była jeszcze inna twarz tego kurortu. Ta najpiękniejsza.