Zaniepokojeni też Szwajcarzy

W kończącym się sezonie średnia grubość pokrywy śniegu była nadzwyczaj kiepska także w szwajcarskiej części Alp.

W niektórych kurortach zimowych tak marnych warunków nie było od… 60 lat – alarmują tamtejsi specjaliści od pogody. Pracownicy kilku obserwatoriów meteorologicznych  (m.in. w Andermatt, Arosa, Grimsel, Hasliberg, Ulrichen i Weissfluhjoch) twierdzą, że tak cienkiej pokrywy śniegu nie notowali od czasu, kiedy rozpoczęto jej pomiary!

Nic dziwnego, że obecnie w najwyższych partiach Alp szwajcarskich (czyli powyżej 2000 m n.p.m.) grubość pokrywy śniegu wynosi ledwie 50 proc. średniej notowanej pod koniec kwietnia w minionych dziesięcioleciach. Na wysokości pomiędzy 1000 a 2000 m n.p.m. jest jeszcze gorzej – jest tam tylko 25 proc. zwyczajowej ilości śniegu.

Jak zauważają analitycy portalu Pistehors, dziwi to tym bardziej, że zima 2010/2011 zaczęła się w Alpach stosunkowo wcześnie: partie gór powyżej 2000 m n.p.m. śnieg pokrył już na początku października. Na dodatek w październiku i listopadzie zwłaszcza w południowej części Alp notowano spore opady, a w grudniu często padało także na niższych wysokościach. W efekcie w okolicy świąt Bożego Narodzenia w Alpach szwajcarskich śniegu było tam nawet więcej niż w wynosi średnia z analogicznego okresu minionych lat.

Pisałem tu już o podobnych kłopotach we Francji i na Alasce („Francuzi są przerażeni. Amerykanie też…”, 21 kwietnia 2011 r.). Tyle że Polscy miłośnicy nart i deski w Szwajcarii mogli narzekać również na wysoki kurs franka… 

Lecz może w przyszłym sezonie będzie lepiej? Oby i ze śniegiem, i z kursem!