Rowerem na stok

Najlepsi kolarze świata uczestniczący w najsłynniejszym wyścigu świata zaczęli właśnie wspinaczkę na… zjazdowe stoki. Rozpoczęły się górskie etapy Tour de France.

A święci on w tym roku 97 urodziny! Ruszył 3 lipca w Rotterdamie i po 3 tygodniach, 1 prologu i 20 etapach, zakończy w niedzielę 25 lipca, na Polach Elizejskich w Paryżu. Kolarze mają do przejechania 3642 km, z czego 6 etapów ma charakter typowo górski.

Na metę pierwszego wyznaczono położoną na 1800 m n.p.m. stację narciarską Morzine-Avoriaz w Alpach Sabaudzkich (departament Haute Savoie). Jej Ojcem Założycielem był Jean Vuarnet, złoty medalista w zjeździe Igrzysk Olimpijskich w Squaw Valley w 1960 i mieszkaniec sąsiedniego Morzine. Stacja uchodzi za prekursora rozwiązań ekologicznych (m.in. od początku obowiązywał w niej zakaz ruchu samochodowego, a w konstrukcjach budynków zastosowano zaawansowane technologie energooszczędne, wykorzystujące właściwości drewna i duże nasłonecznienie). Prócz znakomitych warunków do uprawiania sportów zimowych (a w lecie m.in. kolarstwa wysokogórskiego) sławę przyniósł stacji Festiwal Filmów Fantastycznych (odbywał się w latach 1973-19 93). Obecnie do głównych jej atrakcji należą również The Avoriaz Jazz Up Festival oraz Międzynarodowy Festiwal Sportów  Ekstremalnych.

Podczas rozegranego w niedzielę i liczącego 189 km etapu, kolarze musieli najpierw pokonać 3 wysokogórskie przełęcze (ostatnia z nich, Col de la Ramaz, oznaczana jest jako „kategoria I”: aby się na nią dostać trzeba przez 14.3 km jechać pod górę szosą o nachyleniu 6.8 proc.). W końcu po 168 km czekała ich wspinaczka do samego Morzine-Avoriaz: droga dojazdowa ma tam 13, 5 km i nachylenie 6,1 proc.

Po dniu odpoczynku, w środę odbył się kolejny alpejski etap: z Morzine-Avoriaz  do Saint-Jean-de-Maurienne.  Był jeszcze dłuższy: do przejechania było 204,5 km z aż pięcioma przełęczami. Dwie spośród nich zakwalifikowano do „kategorii I”: Col de la Colombière z podjazdem o długości 16, 5 km o nachyleniu 6,7 proc. oraz Col des Saisies – 14,4 km o nachyleniu 5,1 proc. W końcu, po przejechaniu 172,5 km kolarze musieli wspiąć się na Col de la Madeleine – 25,5 km podjazdu o nachyleniu 6,2 proc. Ten odcinek trasy uznawany jest za „kategorię H” (wysokogórską) bądź opisywany – co może jeszcze trafniejsze – jako wykraczający „poza kategorie”.

 Saint-Jean-de-Maurienne

Położone również w Sabaudii miasteczko (9 tys. stałych mieszkańców) Saint-Jean-de-Maurienne słynie jako miejsce urodzenia znanych francuskich slalomistów Jean-Noël Augerta i Jean-Baptiste Grange’a, stacja zimowa oraz główny punkt największego we Francji obszaru kolarstwa crossowego i wysokogórskiego.

Wkrótce, po kilku dniach jazdy po nieco mniej wymagających szosach, uczestnicy Tour de France znowu ścigać się będą w wysokich górach – tym razem w Pirenejach.

Z górskimi etapami Tour de France mam też osobiste wspomnienie. Otóż w moim ulubionym francuskim regionie zimowym, czyli Espace Killy co rusz można natknąć się na pochodzące z lat 60 bądź 70. ub. wieku zdjęcie samochodu marki peugeot z wielkim napisem z nazwą wyścigu na drzwiach oraz rowerem na dachu. To wóz techniczny jednej z ekip sfotografowany na położonej powyżej 2000 m n.p.m. przełęczy pod lodowcem Pissaias koło Val d’Isere. Na taką wysokość docierali więc wówczas kolarze Tour.

Z kolei parę lat temu, gdy jeździłem na nartach w sąsiednim Tignes, i ta stacja przygotowywała się do roli gospodarza jednego z etapów kolarskiego wyścigu. A metę wyznaczono w Tignes Val Claret, najwyżej położonej części ośrodka, tuż obok wejścia do podziemnej kolejki na lodowiec Grande Motte – na 1950 m n.p.m.