Tatrzańskie lawiny

O tym, jak powstają oraz kiedy i gdzie najczęściej schodzą lawiny w polskich Tatrach, traktuje obszerny raport ekspertów z Działu Służby Pomiarowo-Obserwacyjnej krakowskiego oddziału Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Analizę drukuje zaś najnowszy numer kwartalnika „Tatry” (1/2013).

Lawina w polskich Tatrach (fot. „Tatry” 1/2013)

Pierwsze wzmianki o lawinach w Tatrach można znaleźć w źródłach z drugiej połowy XIX wieku – chociażby w prowadzonej przez ks. Józefa Stolarczyka „Kronice parafii zakopiańskiej”. Często zawierają one jednak nawet dokładniejszej lokalizacji lawiny, nie mówiąc już o innych jej detalach. Precyzyjniejsze, choć wciąż tylko wyrywkowe, informacje pojawiają się dopiero na początku XX wieku – m.in. w tekstach Mariusza Zaruskiego i Mieczysława Karłowicza.

Regularne i fachowe opisy sytuacji lawinowych przynosi dopiero „Księga wypraw ratunkowych” Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego – choć i te informacje tyczą wyłącznie lawin skutkujących wypadkami.
Prawdziwym przełomem staje się zapoczątkowanie pod koniec lat 50. XX wieku stałego monitoringu lawin – prowadzili go pracownicy Stacji Badań Niwalnych IMGW na Hali Gąsienicowej (Kazimierz Chomicz, Maria Kłapowa). Inicjatywa ta została jednak pod koniec lat 70… zaniechana. Badania lawin w polskich Tatrach zostały wznowione dopiero po prawie trzydziestu latach, bo w 2005 r. i od tego czasu są prowadzone przez Sekcję Niwologii krakowskiego IMGW.

I dobrze, bo stałe obserwacje schodzenia lawin mają kluczowe znaczenie przy wyznaczaniu obszarów zagrożonych i są podstawowym elementem umożliwiającym bieżącą weryfikację prognoz stopnia zagrożenia lawinowego. Równocześnie przekazanie poprawnej informacji o zaobserwowanej lawinie wymaga wiedzy nie tylko z zakresu „śniegowo-lawinowego”, ale też z zagadnień terenoznawstwa, morfologii terenu oraz doskonałej znajomości obserwowanego obszaru. Dlatego już w latach 50. Naukowcy z IMGW ściśle współpracują z Tatrzańskim Parkiem Narodowym – informacje od pracowników terenowych TPN stanowią spory procent analizowanych przez nich danych. W coraz większym stopniu wykorzystuje się też możliwości stwarzane przez nowe technologie – aparaty cyfrowe do dokumentacji fotograficznej czy odbiorniki GPS do lokalizacji torów lawinowych w celu ich późniejszego naniesienia na mapy cyfrowe.

Od 2005 roku obserwatorzy IMGW odnotowali w sumie 423 lawiny – najwięcej (90) w sezonie 2005/2006, najmniej (34) w sezonie 2007/2008. Naturalnie nie jest możliwe uwzględnienie wszystkich lawin schodzących w Tatrach – najwięcej danych pochodzi z obszarów stosunkowo często odwiedzanych (chociażby przez patrole TPN), a znaczenie ma chociażby stopień trudności w dotarciu zimą w niektóre miejsca. Dlatego w obserwacjach dominują lawiny z rejonu dolin Suchej Wody (41 proc.), Rybiego Potoku (21 proc.) i Bystrej (12 proc.), a niedoszacowane są zapewne doliny Chochołowska (9 proc.) i Kościeliska (6 proc.).

Pod względem ilości lawin zdecydowanie dominują marzec i kwiecień, na które przypada po ok. 33 proc. wszystkich zaobserwowanych lawin, mniej ich występuje w lutym (16 proc.) i styczniu (9 proc.), w pozostałych miesiącach lawiny zdarzają się sporadycznie.

Pod względem rodzaju przodują lawiny deskowe (79 proc.), znacznie mniej jest lawin gruntowych (18 proc.) i, co ciekawe, znikoma jest liczba zaobserwowanych lawin pyłowych (3 proc.).

Lawina w polskich Tatrach (fot. „Tatry” 1/2013)

Równocześnie zdecydowana większość lawin została zainicjowana w sposób naturalny – w wyniku zmian zachodzących wewnątrz pokrywy śnieżnej (89 proc.). Tylko w 11 proc. przypadków czynnikiem inicjującym byli ludzie lub zwierzęta.
Zgodnie z oczekiwaniami najwięcej lawin obserwujemy na stokach o wystawie północno-wschodniej (35 proc.) oraz północnej i północno-zachodniej (po ok. 12 proc.) – zwraca jednak uwagę spora (17 proc.) liczba lawin na zboczach południowo-wschodnich.

Nie jest zaskoczeniem fakt, że zdecydowana większość lawin schodziła na stokach o nachyleniu między 31 a 35 stopni (61 proc.) oraz 36–40 stopni (35 proc.) – na stokach o nachyleniu mniejszym niż 30 stopni lub większym niż 40 stopni lawiny obserwowano rzadko.

Z racji na charakter terenu w Tatrach zdecydowana większość (78 proc.) to lawiny o długości toru pomiędzy 100 a 1000 m (uważane za lawiny o średniej wielkości). Mniej jest lawin małych, o długości toru do 100 m (13 proc.), a lawiny duże, liczące ponad 1000 m, zdarzają się bardzo rzadko (3 proc.).

Najwięcej lawin ma strefę obrywu na wysokości pomiędzy 1500 a 1800 m n.p.m. (68 proc.), a więc w obszarze piętra kosodrzewiny. Dużo mniej zaczyna się w piętrze hal, czyli na między 1800 a 2300 m n.p.m. (21 proc.). Co ciekawe, niemała (11 proc.) liczba lawin rozpoczyna się poniżej przyjętej dla Tatr górnej granicy lasu, czyli 1500 m n.p.m.

Najczęściej lawiny schodziły na zboczach Skrajnej Turni opadających do Zielonego Stawu Gąsienicowego (24 przypadki), w żlebie z Marchwicznej Przełęczy do Morskiego Oka (16 lawin) i na zbocza Żółtej Turni do Czarnego Stawu (12 lawin). Znaczącą liczbę lawin notuje się także na zboczach Pośredniej Turni w Dolinie Gąsienicowej, w spadającym z Opalonego Wierchu Białym Żlebku, żlebie spod Buli pod Rysami, żlebach spadających z Giewontu do Doliny Kondratowej czy na stokach Małego Kościelca w pobliżu pomnika Karłowicza.

Spece od lawin z IMGW zaznaczają jednak: „Oczywiście nie znaczy to, że gdzie indziej jesteśmy bezpieczni – wędrując po Tatrach, musimy pamiętać, że lawiny mogą nam grozić w zasadzie wszędzie powyżej górnej granicy lasu i w wielu miejscach poniżej tej granicy. Także fakt, że w jakimś miejscu dotąd nie odnotowywano lawin, nie daje gwarancji, że nigdy tam nie wystąpią – wystarczy wspomnieć choćby wielką lawinę, która zeszła w stronę Hali Gąsienicowej ze stoków Uhrocia Kasprowego w marcu 2009 r.”.

A że piszą także sporo o samych mechanizmach powstania lawin, więc warto sięgnąć po cały tekst (jak i cały numer  „Tatr” – jest w nim chociażby także ciekawy tekst o prawnych aspektach prywatyzacji kolejki na Kasprowy Wierch).