Śmierć na Chopoku
Tragedią zakończyło się zderzenie dwóch narciarzy na stokach słowackiego Chopoka.
Według komunikatu Horskiej Służby „w godzinach przedpołudniowych 16 stycznia ratownicy zostali wezwani do zderzenia dwóch narciarzy”. Do wypadku doszło na południowych zboczach góry w rejonie „Predné Derešy”. Wedle świadków jadący z dużą prędkością czarną trasą 33a mimo znaków wskazujących na krzyżowanie się tras nie zwolnił i uderzył w poruszającego się trasą niebieską trasą 34b.
Jak informuje Horska Służba, ratownicy po przybyciu na miejsce stwierdzili, że „jeden z narciarzy pozostaje nieprzytomny i nie daje żadnych oznak życia”. Rozpoczęli resuscytację krążeniowo-oddechową, wezwali na pomoc śmigłowiec. Z bazy w Popradzie na miejsce dotarł w nim lekarz, który kontynuował resuscytację. „Niestety, mimo wysiłków wszystkich uczestników 28-letniego narciarza z Białorusi nie udało się uratować”. Z kolei „drugi narciarz, 38-letni Słowak, odniósł obrażenia głowy i klatki piersiowej” i został przetransportowany śmigłowcem do szpitala. Przyczyny wypadku bada policja oraz eksperci Horskiej Służby.
Znamienne, że codzienny komunikat pogodowy Horskiej Służby dla rejonu Jasnej-Chopoka ostrzegał przed twardą i oblodzoną pokrywą śnieżną. I choć teoretycznie sytuacja na trasach przygotowywanych ratrakami powinna być lepsza, to wszyscy, którzy znają Chopok, wiedzą, jak potrafią być zlodzone chociażby wskutek silnego wiatru. Jeśli dodać do tego często spotykaną brawurę na trasach (nazywam ją z przekąsem „umiłowaniem pędu wśród kolegów narciarzy”) oraz powszechne lekceważenie znaków i ostrzeżeń – skutki mogą być straszne.