Gubałówki zacny wiek (I)

Niemal 80 lat temu, 20 grudnia 1938 r., na szczyt Gubałówki wjechał pierwszy raz wagonik kolei linowo-terenowej. Od tego czasu kolej pięknie służyła narciarzom.

„Długie, rozłożyste wzgórze Gubałówki zasłania dolinę zakopiańską od północnego-zachodu. Z płaskiego, szerokiego jej grzbietu rozpościera się wspaniały, panoramiczny widok na Zakopane na dole, na wszystkie prawie szczyty Tatr, Osobitej na zachodzie po Hawrań i Murań na wschodzie oraz na rozległą krainę Podhala, ograniczoną  na horyzoncie Pieninami, Gorcami, Beskidami, Babią Górą. Najpiękniej przedstawia się majestatyczny ten krajobraz pod zachód słońca w pogodny dzień z punktu, stanowiącego zwykły cel wycieczek, gdzie na grzbiecie Gubałówki stoi żelazny krzyż ufundowany w r. 1873 przez Dra Tytusa Chałubińskiego na pamiątkę stłumienia cholery na Podhalu” – pisał w 1937 r. w „Przewodniku po Tatrach i Zakopanem” Tadeusz Zwoliński.

Ten szczyt Pogórza Spisko-Gubałowskiego najpierw był ceniony jako miejsce terapii gruźlicy. Szybko jednak odkryli go też narciarze. Ba, wedle Wojciecha Szatkowskiego z Muzeum Tatrzańskiego to właśnie Gubałówce powinno przypaść miano kolebki popularnego narciarstwa w Tatrach.

fot. PKL

To tam w 1907 r. zorganizowano pierwszy w Zakopanem kurs jazdy na nartach. Instruktorami byli pionierzy tego sportu w Polsce: Henryk Bobkowski (jako zawodowy oficer uczył też nart żołnierzy górskich jednostek armii austriackiej), Mariusz Zaruski (późniejszy założyciel TOPR) oraz Mieczysław Karłowicz (kompozytor i dyrygent, który niedługo potem zginął w lawinie podczas samotnej „wyrypy” narciarskiej u stóp Małego Kościelca). Jeżdżono wtedy na nartach pozbawionych krawędzi, a strojem pań były długie suknie. Stąd i częste wywrotki były, by tak rzec, spektakularne, co jednak nie przeszkadzało w zabawie na śniegu.

Nie przez przypadek też właśnie ma Gubałówce odbyły się pierwsze kobiece zawody narciarskie – wcześniej panie oficjalnie startować nie mogły. Dlatego narciarski bieg kobiet w 1929 r. był wydarzeniem bezprecedensowym. Dziesięciokilometrową trasę jako pierwsza pokonała mieszkająca na grzbiecie Gubałówki Bronisława Staszel-Polankówna, która formę wypracowała, jeżdżąc na nartach na Krupówki z bańkami z mlekiem, a potem podchodząc z powrotem na grań.

Tak bowiem – własnymi siłami (bądź ewentualnie, gdy warunki sprzyjały, zaprzężonymi w konie saniami) – musieli przez lata docierać na szczyt (czyli na wysokość 1126 m n.p.m.) ci wszyscy, którzy chcieli potem zeń zjechać.

Bo choć pomysły połączenia Gubałówki z Zakopanem pojawiły zaraz po zakończeniu I wojny światowej, to długo nie mogły zostać zrealizowane. W 1919 r. budowę kolei zębatej zaproponował dr Mieczysław Orłowicz, znany prawnik i działacz turystyczny. W 1927 r. Jan Kontrymowicz-Ogiński, ówczesny dyrektor zakopiańskiej Elektrowni Miejskiej, przedstawił plan budowy kolejki elektrycznej. Na realizację tych koncepcji nie znaleziono jednak pieniędzy. Trzeba było czekać aż do 1938 r.

Ciąg dalszy w same urodziny, czyli jutro!