Koniec (prawie) tatrzańskich skitourów

Decyzją Tatrzańskiego Parku Narodowego od poniedziałku (23 kwietnia) nie można już uprawiać narciarstwa skitourowego w Tatrach Zachodnich. Wyjątkiem jest Kasprowy Wierch.

„Jest coraz cieplej. W wielu miejscach obserwujemy już wybudzone świstaki, ptaki przystępują do lęgów, samice wielu gatunków wkrótce urodzą młode. Śnieg ginie w oczach, nie zabezpiecza już wystarczająco roślinności i gleby” – uzasadnia swój zakaz TPN. Wyjaśnia ponadto, dlaczego teren parku jest zamykany dla narciarstwa, a pozostaje otwarty dla ruchu pieszego. Otóż wedle ekspertów TPN „w okresie lęgów, porodów czy wybijania się z nor świstaków wpływ narciarstwa jest wyjątkowo niekorzystny. W poszukiwaniu śniegu narciarze skiturowi często opuszczają znakowane szlaki turystyczne. Nie są również odosobnione przypadki, gdy narciarze nagle, z dużą prędkością zaskakują niespodziewające się tego zwierzęta, co jest przyczyną gwałtownej reakcji w postaci ucieczki, która może mieć dla nich tragiczne skutki”.

W specjalnym komunikacie park podkreśla, że decyzje o zamykaniu szlaków wiosną nie są niczym nowym – są podejmowane każdego roku na podstawie „monitoringu przyrodniczego”. Tłumaczy, że są dyktowane troską o dobro zwierząt objętych ścisłą ochroną gatunkową – m.in. świstaka i kozicy. I dodaje, że w Tatrach „można uprawiać wiele aktywności (turystyka, sport i rekreacja), ale są one podporządkowane celowi nadrzędnemu Tatrzańskiego Parku Narodowego, czyli ochronie przyrody, i podlegają różnego typu ograniczeniom określonym w aktach prawnych obowiązujących w TPN”.

Przy okazji zamieszcza też opis zachowania się obu gatunków pod koniec zimy.

I tak świstaki od końca września lub początku października do drugiej połowy kwietnia lub początku maja zapadają w sen zimowy. W tym czasie korzystają wyłącznie ze zgromadzonych latem zapasów podskórnego tłuszczu. Udaje im się przetrwać dzięki ograniczeniu funkcji życiowych do absolutnego minimum. Kiedy po 6–7 miesiącach znowu wygrzebują się z nor, są o 30–50 procent lżejsze niż jesienią. „Zużyły przede wszystkim tłuszcz, ale także inne tkanki, które muszą szybko odbudować. Trudny czas jednak jeszcze się nie skończył. Duża część ich terytorium wciąż leży pod śniegiem. Często też zanim zaczerpną świeżego powietrza, muszą przekopać tunel w śniegu – długi zwykle na 1-2 metry, ale czasem dwu-, a nawet trzykrotnie dłuższy. Zapasy tłuszczu muszą starczyć na pierwsze dni, a nawet tygodnie po przebudzeniu. O szczęśliwym przetrwaniu zimy będzie można mówić dopiero, gdy na hali pojawi się świeża zieleń.

Bezpośrednio po śnie zimowym świstaki przystąpią do godów, które trwają około dwóch tygodni. Wczesne gody to wczesne narodziny potomstwa, które musi mieć odpowiednio dużo czasu, aby urosnąć i przygotować zapasy tłuszczu potrzebne do przetrwania pierwszej zimy.

Pierwsze tygodnie po przebudzeniu się ze snu zimowego są więc dla wygłodzonych, wychudzonych świstaków niezmiernie istotne. Często żerowanie bywa przerywane pojawieniem się naturalnych wrogów lub ludzi. Spłoszony świstak dopiero po dłuższym czasie wychodzi z nory i ponownie zaczyna żerować”.

Park zaznacza, że według „Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt” (czyli opracowywanym przez Instytut Ochrony Przyrody PAN rejestrze zagrożonych gatunków zwierząt na terenie Polski wraz z ich opisem, mapami rozmieszczenia oraz proponowanymi sposobami ochrony) „świstak należy do kategorii EN, w której znalazły się gatunki bardzo wysokiego ryzyka, silnie zagrożone wyginięciem w Polsce. O zaliczeniu świstaka do tej kategorii zadecydowała głównie mała liczebność populacji”.

Z kolei kozica w „Polskiej Czerwonej Księdze Zwierząt” sklasyfikowana jest jako gatunek krytycznie zagrożony (CR). „Maj to okres wykotów tych zwierząt. Ruja (okres godowy) u kozicy trwa od końca października do grudnia. W tym czasie samce przyłączają się do stad kóz. Po około 180 dniach (właśnie w maju) koza wydaje na świat jedno młode koźlę (bardzo rzadko dwoje), które już po kilku godzinach jest zdolne do podążania za matką. Młode przez pierwsze dwa tygodnie żywią się wyłącznie mlekiem matki, a po upływie 5–6 tygodni są już w stanie samodzielnie żerować. Płoszenie maluchów w tak wczesnym okresie ich życia jest dla nich wysoce niebezpieczne”.

TPN zapowiada, że w najbliższym czasie ogłosi też termin zamknięcia pozostałych szlaków po polskiej stronie Tatr.