Droga na Stubai trasą ze Stubai

Pomysł był przedni: z górskiej drogi wytyczonej na potrzeby budowy nowej kolejki gondolowej na lodowiec Stubai zrobić potem trasę zjazdową do doliny.

O samej inwestycji 3S Eisgratbahn już tu kilka razy pisałem. Było to wszak bodaj największe w tym sezonie przedsięwzięcie w sferze infrastruktury narciarskiej w Alpach (dowodem już tylko jego wartość, przekraczająca 60 mln euro). Efektem budowy jest jednak nie tylko nowa gondola, ale i trasa zjazdowa z lodowca do doliny.

Idea wzięła się głównie z rachunku ekonomicznego, choć znaczenie miały też względy logistyczne związane z ruchem narciarskim na lodowcu.

Zamysł był prosty: w związku z budową gondoli, a zwłaszcza jej wyższych stacji, powstał problem transportu potrzebnych materiałów na wysokość sięgającą 2291 m n.p.m. (stacja pośrednia) i 2900 m n.p.m. (stacja górna). Naturalnie można było użyć śmigłowców, lecz zważywszy na skalę budowy, pociągałoby to gigantyczne koszty (godzina pracy niewielkiego już helikoptera to co najmniej 3,5 tys. euro). Wtedy właśnie pojawił się pomysł, by przynajmniej na wysokość planowanej stacji pośredniej wytyczyć drogę, którą zdolne byłyby pokonać betoniarki i ciężarówki z materiałem budowlanym. Koncept wydawał się absurdalny, zważywszy choćby na stromiznę i ukształtowanie terenu (do tej pory wiódł tamtędy jedynie szlak dla piechurów): dość powiedzieć, że różnica poziomów w tym miejscu przekracza 550 m (przy odległości w linii prostej 1900 m). Miejscowi inżynierowie uznali jednak, że warto spróbować.

Swoje zrobiło i to, że pojawiła się kolejna idea: by potem drogę przerobić na… trasę narciarską z lodowca do doliny. Do tej pory istniała bowiem tylko jedna możliwość zjazdu: piękną, ale nieratrakowaną off route, zwaną Wilde Grub’n. By z niej korzystać, potrzebne były jednak i odpowiednie warunki śniegowe, i umiejętności jazdy w terenie. Dlatego częstym problemem na Stubaier Gletscher były długie (czasem nawet ponadgodzinne) kolejki, tworzące się pod koniec dnia przed gondolami zwożącymi narciarzy ze stoków do doliny (skądinąd to właśnie one wymusiły budowę 3S Eisgratbahn).csm_bau_3s_bahn_920_5e5b4ca5a0W końcu drogę na poziom 2291 m n.p.m. udało się wybudować, choć wymagało to m.in. wykucia w zboczu wielu trawersów, a w górnej partii nawet… minitunelu. Pierwszą próbę przejechania nią podjął, zgodnie z tradycją, odpowiedzialny za roboty inżynier. Prowadzona przezeń betoniarka na jednym z podjazdów podniosła się jednak niemalże do pionu…

Trasę trzeba było więc przeprofilować, a i tak ostatecznie w górę nie wwożono już płynnego betonu, lecz tylko sypki i dopiero tam dodawano wody. Także część co cięższych elementów konstrukcyjnych od pewnego poziomu transportowano jednak śmigłowcami.csm_kabelkanal_3sbahn_baustelle_c431b9e032Tak czy tak pokazany podczas otwarcia gondoli film dokumentujący wspinaczkę kolejnych ciężarówek robi wrażenie… W sumie wykonały one aż 2 tys. kursów na górę – i to z różnymi ładunkami!

Na najnowszych planach tras narciarskich lodowca Stubai dawna droga budowlana oznaczona jest jako drugi, obok Wilde Grub’n, off route do doliny (nazwano go Fernau). Jest to jednak zjazd dużo, dużo trudniejszy: jego szerokość jest niewiele większa niż szerokość ciężarowego właśnie auta, stromizny bywają spore, zaś niektóre zakręty to tzw. agrafki. Wokół zaś czekają czasem urwiska… Pokonanie tej trasy będzie więc sporym wyzwaniem nawet dla dobrych narciarzy – i to nawet gdyby ją czasem jednak ratrakowano. Dopóki nie zostanie przynajmniej poszerzona, to swojego głównego zadania, czyli drogi powrotnej z lodowca w popołudniowym szczycie, raczej spełniać nie będzie.

Najprawdopodobniej jednak to właśnie ułatwienia powrotu z lodowca dotyczyć będzie główna przyszłoroczna inwestycja na lodowcu Stubai. Tyle że jej przedmiotem będzie szlak… Wilde Grub’n. Otóż z off route ma on stać się trasą ratrakowaną – tak by mogli zeń korzystać także mniej wprawni narciarze. W tym celu musi jednak zostać w kilku miejscach przeprofilowany, w newralgicznych punktach trzeba zamontować instalacje dośnieżające, a na okolicznych stokach postawić płotki antylawinowe (przy obecnym statusie trasy nie są one wymagane, bo off route pokonuje się na własną odpowiedzialność – także jeśli chodzi o lawiny). Całość prac nad Wilde Grub’n ma kosztować 4 mln euro.