Właśnie dotknąłem śniegu – oraz historii…

… i to podziwiając równocześnie najpiękniejszy szczyt świata, czyli Matterhorn.

Co więcej, u jego stóp kilkadziesiąt osób jeździło sobie w najlepsze na nartach.
Zermatt Monte Matterhorn
 
Stoki lodowca na tzw. Plateau Rosa są bowiem otwarte przez cały rok (choć oczywiście latem z wyciągów Matterhorn Glacier Paradise można korzystać tylko do godziny 13 – ale za to już od 7.40!).

Niestety, sam nie mogłem zażyć akurat tej przyjemności, bo tym razem wraz z grupą dziennikarzy z całego świata (od Japonii, Chin i Korei Południowej przez Ukrainę, Polskę, Austrię i Wielką Brytanię po Australię) mieliśmy w Zermatt zgłębić historię miejsca ważnego głównie w dziejach alpinizmu i turystyki górskiej, ale poniekąd także narciarstwa.

Chodzi o położony przy głównej ulicy wioski (bo tak sami miejscowi mówią o Zermatt) hotel Monte Rosa. To tam w pierwszych dniach lipca 1865 r. grupa młodych Anglików z Edwardem Whymperem na czele ustalała z lokalnymi przewodnikami plan wejścia na niezdobyty jeszcze wówczas Matterhorn – a że próba się powiodła (choć ceną była śmierć czterech spośród siedmiu uczestników wyprawy), Zermatt stało się słynne.

Monte Rosa 2
 
O fascynującej – i pouczającej! – historii przemiany Zermatt z pasterskiej wioski na krańcu doliny w światowej renomy kurort (niebagatelną rolę odegrało nie tylko piękno okolicznych gór, ale też cechujące miejscowych silne poczucie wspólnoty i zdolność do przedkładania nad doraźne zyski interesu dalekosiężnego) już w POLITYCE pisałem.

Teraz więc o równie zajmujących losach samego hotelu Monte Rosa. Był rok 1839, kiedy miejscowy lekarz Josef Lauber postanowił wynajmować piętro swojego małego domu gościom z zagranicy. Nie byli to zresztą wtedy turyści, lecz naukowcy, zainteresowani badaniem okolicznych lodowców oraz górskiej flory i fauny. Dotąd przygarniał ich pod swój dach miejscowy proboszcz, a teraz mogli znaleźć nieco swobodniejszy nocleg w oberży (choć były to ledwie trzy pokoje z sześcioma łóżkami). Po kilku latach okazało się, że trudno godzić obowiązki lekarza z prowadzeniem noclegowni. Doktor Lauber odsprzedał więc biznes Alexandrowi Seilerowi, który dotąd trudnił się obwoźnym handlem mydłem i produkcją świec w Sion, a do Zermatt przyjechał namówiony przez swojego brata, również świeżo upieczonego kapelana tamtejszej parafii.

Alexander rozbudował nieco oberżę (oferować miała już 35 łóżek) i 24 lipca 1855 r. otworzył ją pod nową nazwą Monte Rosa (na cześć widocznego zresztą z okien najpotężniejszego masywu Szwajcarii). W 1860 r. do księgi gości pierwszy raz wpisano Edwarda Whympera, który stał się wówczas niemal rezydentem Zermatt, podejmując kolejne próby zdobycia Matterhornu.

Udało się dopiero 14 lipca 1865 r. – co oczywiście przysporzyło sławy także hotelowi. Swoje zrobiło również detalicznie relacjonowane w ówczesnej prasie śledztwo, mające wyjaśnić okoliczności tragedii podczas powrotu ze szczytu.

Dość powiedzieć, że już trzy lata później Monta Rosa niemal dwukrotnie się powiększył – ale szczęśliwie ulubiony pokój Whympera, salon i jadalnię zachowano w nienaruszonym stanie. Tak było też podczas kolejnych przebudów i renowacji.

W efekcie legendarne miejsca służą za magnes do dziś. Monte Rosa jest członkiem stowarzyszenia Swiss Historic Hotels, skupiającego te spośród najstarszych (wymogiem jest, by główny budynek miał co najmniej 50 lat) hoteli i pensjonatów Szwajcarii, które chcą przyciągać gości dawną atmosferą. Założeniem jest więc choćby, że wystrój korytarzy, sal i pokojów ma bazować na oryginalnych wzorach.

MR-Stairs-03 m
 
Podobnie z umeblowaniem i oświetleniem: najlepiej, gdy są to antyki „z epoki”. Reprezentująca SHH Barbara Zaugg tłumaczy, że o przyjęciu do stowarzyszenia nie decyduje to, czy kandydat spełnia wymogi luksusu, ani to, ile miejsc oferuje, lecz fakt, czy jest hotelem faktycznie pielęgnującym tradycję.

Są więc w SHH członkowie ze statusem „pięć gwiazdek superior” i ponad stu pięćdziesięciu pokojami (słynny Badrutt’s Palace Hotel z St. Moritz), ale też trzygwiazdkowe pensjonaty „bed&breakfast” z czterema pokoikami. Hotelom organizacji ma przyświecać hasło „Patyna, a nie kurz” – chodzi o to, by upływ czasu stał się atutem, a nie przeszkodą w rozwoju biznesu. Dlatego SHH organizuje dla swoich członków wykłady o zasadach renowacji architektonicznej i meblarskiej, pomaga dobierać wykonawców, radzi, jak się promować itd.

Dość powiedzieć, że w Monte Rosa (dziś czterogwiazdkowym) nie tylko można zasiąść w saloniku Whympera przy piecu pochodzącym z jego czasów czy przekonać się, jak wyglądało wyposażenie pokoi (bo już łazienki są najnowszej generacji), ale też obejrzeć zdjęcia i szkice z epoki.

Salon Edwarda Whympera

Salon Edwarda Whympera

Żeby zaś uzupełnić obraz, wystarczy przejść na drugą stronę Bahnhofstrasse. W położonym pod płytą rynku Matterhorn muzeum przedstawiona jest pasjonująca historia doliny, jej mieszkańców oraz zdobywania okolicznych szczytów z tym najpiękniejszym włącznie. Wśród wielu zachowanych przedmiotów codziennego użytku i dawnego sprzętu alpinistycznego jest też strzęp feralnej liny, którą tragicznego 14 lipca 1865 r. związani byli wszyscy wspinacze… Oczywiście odwzorowana została również recepcja hotelu Monte Rosa.

PS Skądinąd w porównaniu do mojego poprzedniego pobytu w Zermatt w dotyczącym wejścia na Matterhorn fragmencie ekspozycji pojawił się nowy akcent: sugestia, że do tragedii doszło z powodu niefrasobliwości i zadufania żądnych sukcesu wspinaczy brytyjskich, którzy przekonani o swoich umiejętnościach, zlekceważyli ostrzeżenia miejscowych przewodników, zwłaszcza prowadzącego wyprawę Petera Taugwaldera seniora. Kiedy zaś już doszło do nieszczęścia tak przed śledczymi, jak w środowisku alpinistycznym, obarczyli ich winą, wykorzystując swoją pozycję społeczną czy po prostu elokwencję. Choć Taugwalder został oczyszczony z zarzutów, zdecydował się opuścić rodzinne Zermatt i nigdy już ludzi w góry nie wziął.