ISPO 2015, czyli trendy na przyszły już sezon

Przez cztery ostatnie dni w olbrzymich halach wystawienniczych Messe München można było oglądać wszystko to, co na następny już sezon oferować będzie narciarzom (ale też outdoorowcom i wszystkim lubiącym aktywny styl życia) branża sportowa. Okazją były największe na świecie targi sprzętu zimowego ISPO 2015.

„Produkt roku" według jury ISPO 2015: wiązania KINGPIN firmy Marker

„Produkt roku” według jury ISPO 2015: wiązania KINGPIN firmy Marker

Tysiące – dosłownie! – modeli nart (przykładowo: tylko firma Head ma ich w kolekcji 2015/16 ok. pięćdziesięciu), setki typów wiązań i butów, plecaki, kurtki, kijki, gogle, smary, koszulki, rękawice i wszystkie inne rzeczy potrzebne podczas zimowych wypraw zgromadzone w jednym miejscu robią wrażenie. Choć oczywiście nie sposób wszystkich ich, jak to się dziś mówi, „ogarnąć” – nawet jeśli biega się po stoiskach od rana do wieczora.

Według organizatorów w tegorocznym ISPO udział wzięło ponad 2500 wystawców z ponad 50 krajów. Znamienne jednak, że o ile – by użyć tym razem biznesowego slangu – w segmentach outdoor i health&fitness widać było wyraźne ożywienie, to ekspozycje poświęcone narciarstwu były skromniejsze niż przed rokiem, o jeszcze dawniejszych czasach nie wspominając. Ubogi generalnie w śnieg miniony sezon dał się widać we znaki nawet potentatom.

Tak czy tak na podstawie wizyty na ISPO można pokusić się o wskazanie kierunków, w jakich najpewniej będzie zmierzać narciarstwo w najbliższym czasie (to amatorskie w każdym razie). Zależą przecież one w sporej mierze od oferty producentów sprzętu właśnie oraz od kreowanych przez nich siłą rzeczy (choćby przez reklamę) mód.

Na tegorocznym ISPO największą sensacją okazały się zaś wiązania skitourowe (te klasyczne, z charakterystycznymi bolcami), których tylna część przypomina jednak teraz skrzynkowe wiązania zjazdowe – i jest równie jak ono bezpieczna.

Nie jest przypadkiem, że właśnie ich wiodącemu przedstawicielowi – KINGPIN firmy Marker – jury targów przyznało najbardziej prestiżowy tytuł: Produktu Roku.

To kolejny przejaw rosnącej popularności narciarstwa określanego jako „freeride touring”, „freetour” albo „tourride”. W praktyce chodzi o skitouring, w którym jednak akcent kładzie się nie tyle na podejście, co na zjazd. Albo też, z innego punktu widzenia, o freeride, w którym ważnym elementem stało się podejście na fokach w celu dotarcia do dziewiczego terenu, pozwalającego na wytyczenie swojej „linii”.

Równocześnie bowiem popularne wśród firm stały się wiązania zjazdowe wzbogacone o możliwość przestawienia ich w pozycję uchylną, umożliwiająca podchodzenie na fokach. Pierwowzorem już w sezonie 2012/13 był tu model Guardian firmy Salomon (oraz bliźniacze wiązania Atomica Tracker). Teraz dołączyła do tego m.in. Tyrolia z wiązaniem Adrenaline (że sprawdza się doskonale, doświadczyłem półtora tygodnia temu podczas opisywanej tu już częściowo wyprawy Ski Ride Vorarlberg). Co też charakterystyczne, coraz więcej firm do swoich nart freeride’owych zaczyna produkować właśnie specjalne foki (nie trzeba ich docinać, łatwo się zakładają i zdejmują itd.).

Oczywiście w ślad za tym idą rozmaite nowości w systemach antylawinowych, odzieży do jazdy terenowej, goglach, kaskach itd.

Najnowsza linia Salomona: MTN Lab

Najnowsza linia Salomona: MTN Lab

Co równie ważne, tendencja ta wcale nie musi dotyczyć narciarzy ekstremalnych. Przeciwnie, skitouring to propozycja dla każdego, zwłaszcza że do jego uprawiania nie potrzeba wielkich gór ani przede wszystkim rozbudowanej infrastruktury. Nowe kształty nart sprawiają na dodatek, że zjazdów w terenie (i w puchu!) mogą próbować także narciarze o średnim poziomie zaawansowania. Trzeba tylko pamiętać o przestrzeganiu – zawsze i wszędzie! – reguł bezpieczeństwa tyczących lawin.

Ciekawe zresztą, że kilka wiodących marek zdecydowało się wprowadzić w przyszłym sezonie do swoich kolekcji narty freeride’owe dla… dzieci (no, juniorów). Jasne, że nie chodzi o zabieranie maluchów w żleby, ale przecież znamienne jest, że w dobrych szkółkach narciarskich program przewiduje częste wycieczki do lasu. Jazda między drzewami czy po prostu w terenie jest nie tylko dla dzieci świetną, bo emocjonująca zabawą, ale również doskonale uczy ich tzw. stania na nartach, „czytania” stoku i śniegu, kształtuje refleks i dobre odruchy. A szersze narty mogą tylko w tym pomagać.

PS Jako że przywiozłem z Monachium walizkę materiałów o przyszłorocznych nowościach, będzie o czym pisać prze całą wiosnę i lato. Zwłaszcza że chodzi o wszystkie rodzaje i poziomy narciarstwa – oraz jego przyległości, czyli odzież i najrozmaitsze akcesoria (z przyrządem do precyzyjnego ustalania rozmiaru gogli na podstawie pomiaru wysokości nosa włącznie).