Szwajcarzy ceny trzymają, Francuzi podwyższają

Większość z 520 spółek zarządzających wyciągami w Szwajcarii zapewniło właśnie, że w nadchodzącym sezonie nie podniesie cen na skipasy o jednodniowym terminie ważności. To odstępstwo od tradycji: zwykle przed każdą zimą ceny takich karnetów rosły o 1-2 franki. Szef Stowarzyszenia Właścicieli Wyciągów, Peter Vollmer, wyjaśnił, że powodem jest panująca w Szwajcarii od 12 miesięcy deflacja. Przypomniał też, że ceny wyciągów wzrosły już przed sezonem letnim.

Niektóre ośrodki (m.in. Grindelwald i Sörenberg) zdecydowały się nawet na minimalne obniżki (o franka). 
Średnio za jednodniowy karnet na szwajcarskie wyciagi trzeba więc będzie zapłacić w tym sezonie  około 54 franki (czyli 35,6 euro).

Naturalnie są wyjątki. Ceny podniosą m.in. Laax i Gstaad (o franka) oraz St. Moritz, Lenzerheide,   Toggenburg i Zermatt (o 2 franki). Zermatt właśnie jest tyleż największym, co najdroższym obszarem narciarskim w Alpach szwajcarskich. Dzień jazdy zakosztuje tam teraz dorosłego 73 franki. Menedżerowie stacji tłumaczą podwyżki tym, że ich strategia finansowa obejmuje okresy dłuższe niż rok. Za punkt wyjścia biorą ponoć sezon 2007/2008, zakładają więc, że wciąż muszą podwyżkami wyrównywać straty wynikłe z inflacji dominującej w całym tym okresie. Dodają, że dla tak wielkich regionów są one dużo dotkliwsze niż dla mniejszych stacji.

Co jednak ciekawe, drugi pod względem wielkości kompleks narciarsko-wyciągowy w Szwajcarii, czyli Davos-Klosters postanowił tej zimy utrzymać ceny. Dzień jazdy kosztować tam będzie więc jak w poprzednim roku 67 franków.

 Davos Jakobshorn, styczeń 2009

Podobną do Zermatt strategię obrało równie słynne Chamonix. Ceny jednodniowych skipasów wzrosną tam tej zimy o 1,5 euro. W efekcie dzień jazdy będzie tam kosztował aż 40 euro. Nawet najzagorzalsi wielbiciele legendarnego francuskiego kurortu i mekki narciarstwa pozatrasowego na swoich forach internetowych są tyleż zdumieni, co wściekli. Alarmują, że podwyżka cen o 4 proc. w warunkach panującej również we Francji deflacji świadczy o biznesowej nieodpowiedzialności. Przypominają nadto, że już w ub. sezonie do Chamonix przyjechało aż o 12 proc. mniej gości z Wielkiej Brytanii (a Anglicy należą tam za najcenniejszych klientów) – i nie wiadomo, czy ta tendencja się nie pogłębi. Wyliczają, że rodzina z dzieckiem (jednym!) za dzień przyjemności na stokach Chamonix będzie musiała wyłożyć ponad 96 euro.

Zauważają wreszcie, że w Alpach francuskich są miejsca, z których niemal równie doskonale widać Mont Blanc, a ceny dziennego karnetu są niemal o połowę niższe.