EKUZ i inne certyfikaty

Przećwiczyłem właśnie (na zerwanym na pięknych stokach lombardzkiej Santa Cateriny więzadle krzyżowym mojej żony), co oznacza brak tzw. Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ).

Niby wszyscy wiedzą, że jadąc za granicę (także na narty), trzeba EKUZ mieć ze sobą, bo to najprostszy sposób okazania prawa do świadczeń medycznych. Kiedy pojawią się kłopoty – czyli kontuzja – to brak EKUZ je mocno potęguje.

Oczywiście dyżurujące w każdej stacji zimowej służby ratunkowe pomocy poszkodowanemu w wypadku udzielą – już jednak na stoku zapytają zapewne o ubezpieczenie.

Idealnym wyjściem jest posiadanie którejś z górskich polis międzynarodowych – chociażby Alpenverein.

Można też kupić ubezpieczenie razem z karnetem w samym ośrodku. Kosztuje ono zwykle ok. 2,5 euro dziennie (a więc praktycznie tyle samo co polisa nabywana w Polsce) i jest znane ratownikom, a zatem z miejsca honorowane. Na dodatek przewiduje często także zwrot kosztów utraconej części kursu w szkole narciarskiej, niezrealizowanych dni używania wypożyczonego sprzętu itp. Nie obejmuje za to zwykle rekompensaty za transport poszkodowanego do kraju czy kosztów dalszego leczenia, rehabilitacji i odszkodowania za ewentualny trwały uszczerbek na zdrowiu (tzw. NNW). Tyle że w tych ostatnich kwestiach także rodzimi ubezpieczyciele stosują różne rozwiązania, a tak się składa, że w każdym przypadku rzecz rozbija się o szczegóły… Trzeba zatem po prostu zawsze uważnie czytać warunki umów.

Jeśli poszkodowany trafi ze stoku do publicznego ambulatorium czy szpitala, to tam właśnie padnie pytanie o EKUZ. Okazanie karty rozwiązuje sprawę. Jeśli się jej nie ma, to w ciągu 15 dni od udzielenia pomocy trzeba dosłać tzw. Certyfikat Tymczasowo Zastępujący EKUZ. Otrzymuje się go post factum (już po wypadku) we właściwym oddziale NFZ. Co istotne, niedotrzymanie terminu powoduje wszczęcie przez zagraniczną placówkę zdrowia postępowania windykacyjnego.

Na szczęście – o czym sam się właśnie przekonałem – obecnie zarówno EKUZ, jak i ów Certyfikat dostaje się w placówkach NFZ bez żadnych problemów i biurokratycznych barier. Kartę urzędnicy wydają od ręki po złożeniu wniosku (można ją też zamówić przez internet i dostać pocztą pod wskazany adres). Więcej, nie obowiązuje już trzymiesięczny termin jej ważności, co dawniej też mogło mocno zniechęcać. EKUZ wydawana jest teraz najczęściej na rok. Ba, Certyfikat udało się nam otrzymać korespondencyjnie i w równie ekspresowym trybie.

Naturalnie wciąż prócz EKUZ, czyli ubezpieczenia publicznego, warto mieć dodatkową polisę, i to w wariancie obejmującym, po pierwsze, transport ze stoku helikopterem (czyli wysokie koszty tzw. assistance) i właśnie transport do kraju – bo przy cięższych wypadkach może być to konieczne. Po drugie zaś – rekompensatę za koszty rehabilitacji w kraju, bo to ona jest przy większości narciarskich urazów warunkiem powrotu do pełnej sprawności.

A jeszcze inną kwestią są wydatki na niezbędne czasem operacje…