Wielka pobieda Jędrka Bargiela

Andrzej Bargiel zdobył Pik Pobiedy (Wierzchołek Zwycięstwa), ostatni z piątki najwyższych szczytów b. Związku Sowieckiego.

Daje mu to prawo do prestiżowego w środowisku wspinaczkowym tytułu Śnieżnej Pantery. Na dodatek zdobył go w rekordowym czasie trzydziestu dni.

fot. Marcin Kin

fot. Marcin Kin

Jest 14 sierpnia, godzina 12:35 (czasu lokalnego – przyp. KB). Jestem na wierzchołku Piku Pobiedy. Kończymy projekt. Zjeżdżam za chwileczkę do bazy – relacjonował ze szczytu dla RMF FM, które jest jednym z patronów ekspedycji.

28-letni zakopiańczyk z Łętowni wyruszył z bazy w sobotę o 6.30 miejscowego czasu. Planował dojść najpierw na wysokość 5800 m n.p.m., tam przenocować, a potem zaatakować szczyt. Wszystko zależało jednak od pogody, spodziewano się sporych opadów śniegu. Słynącemu z wydolności organizmu Bargielowi udało się jednak już pierwszego dnia dojść dużo wyżej, bo na 6900 m n.p.m. Dopiero tam rozbił namiot i w niedzielę, tuż po szóstej rano lokalnego czasu (czyli o drugiej czasu polskiego) ruszył w górę.

Przypomnijmy: Pik Pobiedy liczy (7439 m n.p.m.). Lecz choć nie jest najwyższym z piątki zaliczanej do Śnieżnej Pantery, to uchodzi za górę najtrudniejszą i najbardziej niebezpieczną. Wśród wspinaczy nie bez powodu krąży powiedzenie: „Nieważne, ile razy byłeś na Evereście, ważne, czy wszedłeś na Pik Pobiedy”.

Zdarza się, że przez cały sezon nikomu nie udaje się zdobyć tego położonego na granicy Kirgistanu i Chin wierzchołka. Jest on najwyższym szczytem słynącego z nieprzewidywalności pogodowej pasma Tien-szan. To najdalej na północ wysunięte góry świata, których wysokość przekracza 7000 m n.p.m.

Właśnie takie położenie jest powodem zawirowań pogodowych, zwłaszcza że centralna część tych gór, łańcuch Kokszał-tau, do którego zalicza się Pobieda, oddziela pustynię Takla Makan i jej nagrzane masy powietrza na wschodzie od długiej doliny opadającej do wielkiego jeziora Issyk Kul. Od północy i od południa otaczają łańcuch inne wielkie masywy.

W efekcie Pik Pobiedy słynie z nagłych załamań pogody: silnych wiatrów (m.in. wschodniego, lodowatego „Tysiąca Diabłów”, przynoszącego ekstremalnie niskie temperatury) i niespodziewanych wielkich opadów śniegu. Pozwalające na wspinaczkę warunki zdarzają się rzadko. Na dodatek wspinacze przed samym szczytem muszą pokonać długi trawers biegnący w całości na poziomie 7000 m n.p.m., a niemal cały czas grożą im obrywy seraków i lawiny.

Po zdobyciu szczytu, Bargiel na dotarcie do bazy potrzebował dziesięciu godzin. Ze względu na panujące warunki nie mógł bowiem dotrzeć do niej, jak to robił czasem wcześniej, wyłącznie na nartach.

Tak czy tak aż o 12 dni pobił pochodzący z 1999 r. rekord zdobywania szczytów Śnieżnej Pantery, który należał do Denisa Urubki i Andrieja Mołotowa. Swoją ekspedycję na pięć siedmiotysięczników b. ZSRR zaczął bowiem 16 lipca, zdobywając Pik Lenina (7134 m n.p.m.) w Kirgistanie. Później w Tadżykistanie zdobył Pik Korżeniewskiej (7105 m n.p.m.) i Pik Komunizma (7495 m n.p.m.), by wreszcie zdobyć Chan Tengri (7010 m n.p.m.).

PS Każde z tych wejść na podstawie komunikatów z bazy relacjonowałem w poprzednich notkach.

fot. Marcin Kin

fot. Marcin Kin