Sportowcy godni pokłonu

Mamy podium! Trzecie  miejsca w alpejskim Pucharze Europy niepełnosprawnych, rozgrywanym na tyrolskim lodowcu Pitztal, zajęli właśnie Ania Kosińska i Maciej Krężel (oboje w kategorii slalom „niewidomych”). Maciej Krężel był nadto czwarty w gigancie. Te zawody ogląda się z największym podziwem.

 W środku Ania Kosińska, z prawej jej trener i przewodnik Dariusz Rutkowski (fot. Dariusz Urbanowicz)


Jak wielki hart ducha, samozaparcie, odwagę, ale i nadzieję i radość życia muszą mieć ludzie bez nóg, rąk czy wzroku, by stanąć na starcie super giganta, giganta bądź slalomu, a potem ruszyć w dół między bramki. I jak muszą kochać narty! A jadą z prędkością, którym pozazdrościć im może większość teoretycznie pełnosprawnych narciarzy.

Alpejczyk kategorii „niewidomy” i jego przewodnik (fot. Dariusz Urbanowicz)

Zawody niepełnosprawnych alpejczyków rozgrywane są w trzech kategoriach: „niewidomych” (zawodnicy z tej grupy jeżdżą z przewodnikiem, który przez radio wskazuje moment skrętu), „stojących” (sportowcy bez rąk bądź nogi) i „siedzących” (ci używają monoskiboba, czyli dopasowanego do ciała fotela z amortyzatorem, które spełniają rolę buta narciarskiego wpiętego do narty).

Zawodnik z kategorii „stojący” na trasie giganta (fot. Dariusz Urbanowicz)

Każda z kategorii dzieli się na kilka podgrup w zależności od stopnia schorzenia zawodnika. Ma on przydzielony odpowiedni przelicznik, przez który mnoży się rzeczywisty czas uzyskany w zawodach. Dopiero tak uzyskany wynik decyduje o miejscu zajętym w zawodach.

Rodzaje konkurencji są identyczne, jak u zdrowych alpejczyków. W Pitzal rozegrano więc supergigant, slalom gigant i slalom (niekiedy rozgrywane są też zawody w zjeździe). Prócz Pucharu Europy niepełnosprawni alpejczycy ścigają się też na igrzyskach paraolimpijskich, mistrzostwach świata, Pucharze Świata i w mistrzostwach Polski.

Dariusz Rutkowski, trener i przewodnik tyleż świetnej w slalomie, co ślicznej, Ani Kosińskiej, wyjaśniał mówił nam w Pitztal, że aby wystartować w Pucharze Europy trzeba najpierw z sukcesem zaliczyć cykl punktowanych zawodów niższej rangi. Alpejska kadra Polski niepełnosprawnych liczy kilku zawodników (w Pitztal startowali też Andrzej Szczęsny – dziesiąte miejsce w gigancie i Michał Kłos – czternasta pozycja). O ile udaje się znaleźć pieniądze na najważniejsze starty, to trudniej już pozyskać sponsorów na treningi. A przecież polscy niepełnosprawni alpejczycy w zawodach osiągają proporcjonalnie lepsze wyniki niż ich zdrowi koledzy.

Wszyscy narciarze: czapki przed nimi z głów!