Narciarze! Snowboardziści! Skifoxowcy i inni! Ruszamy!

Dopiero kończy się wrzesień, a w Austrii działają wyciągi na lodowcach Hintertux, Pitztal, Stubai, Rettenbach (Sölden) i Kitzsteinhorn (Kaprun), we włoskim Południowym Tyrolu – na Stelvio i Hochjoch (powyżej Maso Corto), w Szwajcarii – w Matterhorn Glacier Paradise, a we Francji – na Grande Motte w Tignes. Szczegóły – już jutro!

Nic dziwnego, że wszyscy miłośnicy śniegu i przyjemności z nim związanych, już teraz zastanawiają się, jaki będzie nadchodzący sezon.
Antoni Słonimski na rytualne: – Jak leci?, zwykł podobno odpowiadać: – Jest dobrze, ale nie beznadziejnie. Jeśli pogawędka dotyczyć by jednak miała zbliżającego się sezonu zimowego, odpowiedź powinna brzmieć: Jest dobrze, może będzie lepiej.

Dlaczego tak optymistycznie? Wciąż słychać przecież o kryzysie. Skarżą się nań także giganci turystyczno-sportowego biznesu. Nawet słynne Chamonix przyznało, że miniony sezon zamknęło spadkiem przychodów: hotele miały o 15 proc. mniej rezerwacji, obroty restauratorów spadły 30 proc., a zyski z wyciągów były niższe o 6 proc. – i to pomimo znakomitych warunków śniegowych.

Chamonix, górna stacja kolejki na L’Aiguille du Midi, marzec 2009

Ale może być lepiej właśnie dlatego, że trudne czasy mobilizują.
Po pierwsze, kryzys wymusza na branży troskę o utrzymanie klienta. Dla wielu stacji narciarskich, hotelarzy czy biur podróży stawką jest  przetrwanie. A jak gra idzie o życie, to sięga się po nadzwyczajne środki. Już słychać – chociażby z Austrii – że tamtejsi właściciele hotelów i apartamentów skłonni są obniżać stawki noclegów. We Francji rząd zredukował podatek VAT, co powinno skutkować chociażby niższymi cenami w restauracjach.
Zapewne będzie też można liczyć na inne ekstra promocje – zresztą już w ostatnim sezonie stacje i całe regiony narciarskie się w nich prześcigały. Eksperci przewidywali nawet zamrożenie cen skipassów – i za samobójczą uznali decyzję menedżerów flagowego francuskiego regionu Trzy Doliny, którzy już wiosną ogłosili, że pomimo recesji podwyższą o 3 proc. ceny biletów na zimę 2009/2010.
Tyle że dla zarabiających poza strefą Euro koszt wyjazdów w Alpy windować może wysoki kurs tej waluty.
Co też ważne: kryzys już wyeliminował z rynku wiele kiepskich firm – zwłaszcza spośród biur podróży. I taka weryfikacja trwać będzie nieustannie. Ostaną się rzeczywiście najlepsi. Oczywiście, wszyscy muszą szukać oszczędności. Ale szanse na przetrwanie mają ci, którzy zrobią to rozsądnie: nie obciążając klientów (bo wtedy ich stracą definitywnie), lecz choćby racjonalniej gospodarując pieniędzmi. Mechanizm taki dobrze widać na przykładzie stacji narciarskich: już w ostatnim sezonie niektóre z nich postawiły na inwestycje w sztuczne naśnieżanie, bo uznały, że w sytuacji niestabilnej pogody dla narciarzy ważniejsze są dobrze przygotowane trasy niż podgrzewane siedzenia wyciągów i podobne ekstrawagancje.

Po drugie, gdy jest ciężko (pracodawcy tną pensje, albo i zwalniają), na zimowy urlop zdecydują się jedynie pasjonaci. Socjologowie turystyki mówią o prostej prawidłowości: w trudnych czasach ludzie w większości najpierw rezygnują z wypoczynku zimą, a dopiero kiedy ich naprawdę bieda przyciśnie – z wylegiwania się na plaży latem. Może to oznaczać mniejsze tłumy na stokach, ale to akurat nie musi zasmucać innych korzystających z zimy. Na dodatek – to kolejny cyniczny wniosek – jeździć się będzie w lepszym towarzystwie: zarówno pod względem umiejętności, jak – by tak rzec – podejścia do gór. Za tym zaś idzie choćby większe bezpieczeństwo. Innymi słowy: mniej będzie szpanu, więcej klasy i sportowej pasji.

Davos Jacobshorn, styczeń 2009

Po trzecie wreszcie: śnieg. Ten zależy oczywiście głównie od Pana Boga. Ale wspomniana zmiana inwestycyjnych preferencji połączona z nieustannym postępem technologicznym sprawiła, że są już regiony, w których dośnieżone mogą być wszystkie trasy. Standardem zaś staje się naśnieżenie ok. 80 proc. udostępnianego areału. Więcej: stacje zaczynają przygotowywać trasy na długo przed rozpoczęciem sezonu – tak, by nawet w przypadku mniejszych opadów można było jeździć jak najdłużej. Metody i technologie, jakich używają, to zresztą temat na osobną opowieść.

O takich właśnie sprawach związanych z zimowym wypoczynkiem na śniegu będzie tu można poczytać, pospierać się, a jak trzeba, to poradzić. Będzie więc o nartach i snowboardzie, ale też o skifox, ski-cycle, skikite i innych szaleństwach. Będzie o ofertach stacji z Polski, Słowacji, Czech i z wszystkich krajów alpejskich: warunkach, wyciągach, cenach i – co też ważne – atmosferze. O dobrym, zawsze miejscowym, jedzeniu i lokalnych napitkach. O nowinkach sprzętowych i innych gadżetach. O ekologii i bezpieczeństwie. O historii sportów zimowych i ludziach gór.

Jutro: gdzie można jeździć już dziś.