Góra Bonda też stratna
Pisałem tu ostatnio o podsumowaniu minionego sezonu zimowego przedstawionym przez Ski amadé, czyli jeden z największych regionów narciarskich Alp austriackich. Dla porównania warto zapoznać się z podobnym reportem przedstawionym przez szwajcarski obszar Schilthorn – chociażby dlatego, że tam długo obowiązywały nieco łagodniejsze rygory epidemiologiczne niż w innych państwach Europy.
„Rok finansowy 2020 w Schilthorn Cableway Ltd. został zdominowany przez pandemię covid-19. W rezultacie niemożliwe okazało się uzyskanie wyników choćby zbliżonych do tych z lat minionych. Zarówno przychody, jak i liczba pasażerów zmniejszyły się łącznie o około 45 proc.” – ogłosili menedżerowie obszaru tyleż zasłużonego dla historii (i to tej europejskiej czy wręcz światowej) narciarstwa (o roli położonej na zboczach Schilthorn wioski Mürren oraz nieodległego Wengen też już tu pisałem), co po prostu znanego z przednich stoków. Nie mówiąc o tym, że zbocza Schiltrorn w 1968 r. stały się przecież miejscem akcji jednego z najgłośniejszych i najbardziej spektakularnych filmów o Jamesie Bondzie – W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości, a mieszczące się tam na poziomie 2970 m n.p.m muzeum najsłynniejszego agenta MI6 (oraz restauracja z burgerem imienia 007) jest do dziś wielką atrakcją.
Menedżerowie stacji przyznają, że po „obiecującym” początku roku budżetowego 2020 „korzystne oczekiwania zostały rozwiane 13 marca 2020 r. wraz z decyzją rządu federalnego o nałożeniu blokady z powodu szybko rozprzestrzeniającej się pandemii covid-19”.
Podają liczby: całkowite przychody Schilthorn w 2020 r. wyniosły nieco ponad 17,3 mln franków szwajcarskich, co oznacza spadek o ok. 46 proc. Z wyciągów i kolejek skorzystało w ciągu roku prawie 3 291 602 pasażerów – ok. 42 proc. mniej niż w odpowiednim okresie przed wybuchem pandemii.
Co ciekawe, najlepiej sytuacja wyglądała w sezonie zimowym, bo zanotowano wtedy „tylko” 22-procentowy spadek liczby pasażerów.
Mimo tak poważnego zastoju Schilthorn Cableway zdołała utrzymać płynność finansową, a nawet wygenerować ponad 1,2 mln franków zysku. Jednak jako że pandemia się nie skończyła, rada dyrektorów firmy zaproponowała rezygnację z wypłaty dywidendy akcjonariuszom spółki. Uzasadnienie jest wymowne: „Pomimo wysokiego poziomu zaufania do perspektyw dla turystyki i silnej pozycji rynkowej Schilthorn Cableway nadal istnieje znaczna niepewność co do ponownego otwarcia podróży międzynarodowych i długoterminowego wpływu pandemii na gospodarkę światową. Skłania to firmę do ostrożniejszego podejścia do planowania płynności”.
Menedżerowie Schilthorn z wyraźnym żalem zauważają przy tym, że sezon 2020/21 obfitował w śnieg, a tymczasem wobec ograniczenia wskutek pandemii możliwości podróżowania „z niemal idealnych warunków mogli korzystać tylko goście krajowi”.
Na dodatek „utrata przychodów spowodowana całkowitym zamknięciem wszystkich restauracji od Bożego Narodzenia 2020 r. nie mogła zostać zrekompensowana licznymi operacjami na wynos, bo niskie temperatury w styczniu i marcu nie skłaniały ludzi do przebywania na zewnątrz, co pogorszyło sytuację”.
I szacują ubiegłoroczne straty branży sportów zimowych w całym regionie na ok. 25 do 30 proc.
Mimo to ogłaszają plan wielkiej inwestycji na najbliższe lata pod nazwą Schilthorn Cableway 20XX. Szczegóły wkrótce.