Feryjne odkrycia: Wildschönau I
Wiele mówiącą sugestią może być już sama nazwa stacji (oczywiście jeśli tłumaczenie potraktujemy na zasadzie zabawy) – kojarzy się wszak z dzikim pięknem.
Swoje mówi też nazwa obszaru narciarskiego, do którego od dekady ów tyrolski ośrodek należy – chodzi o Ski Juwel, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „narciarski klejnot”. I wreszcie: prócz zboczy Wildschönau tworzą go stoki Alpbach, miejsca szczycącego się tytułem „najpiękniejszej wioski Alp” (pisałem o tym tutaj kilkakrotnie przed ponad dziesięciu laty właśnie – teraz nie od rzeczy będzie jednak przypomnieć, że tuż po wojnie w Alpbach zaczęli cyklicznie spotykać się intelektualiści wolnego świata, by zastanawiać się nad przyszłością doświadczonego totalitaryzmami kontynentu i świata, a byli wśród nich także ludzie z kręgu paryskiej „Kultury” Jerzego Giedroycia).
Akurat w przypadku Wildschönau wskazówki wynikające z owych gier słownych i chwytów reklamowych w zupełności się potwierdzają.
Po pierwsze, obszar składa się z czterech osad (Niederau, Oberau, Auffach i Thierbach) położonych w dolinie na wysokości od 828 do 1150 m n.p.m. Kiedy w połowie stycznia dotarłem z synem do Niederau, zastaliśmy zaciszną, niemalże pustą wieś z, co ważne, mocno rozrzuconymi, a równocześnie dyskretnymi i stylowymi zabudowaniami.
Tłumu nie było także na trasach górującego nad Niederau szczytu Markbachjoch (1500 m n.p.m.) – a w zasadzie masywu, którego góra ta jest częścią. Jego zbocza zapewniają warianty o każdym poziomie trudności – acz miejscowi nie bez powodu doceniają tamtejsze czarne trasy. A że przed naszym przyjazdem długo nie było opadów, podłoże było twarde i dodatkowo wymagające.
Osobną atrakcją miejsca jest długi tor saneczkowy – niestety nam (w zasadzie głównie Kubie) niedane było go właśnie z racji „twardych” warunków skosztować.
Dzięki częstym połączeniom skibusowym z Niederau łatwo można dostać się do Auufach, czyli punktu startowego (dzięki nowoczesnej, więc i szybkiej kolei gondolowej) na kluczowy teren narciarski w okolicy, czyli stoki Schatzberg (1903 m n.p.m.).
Tam można, po pierwsze, próbować długich (ponad 3 km) i zacnych (ponad 1000 m różnicy poziomów) zjazdów trasami pod gondolą.
Albo też, po drugie, udać się na rozległy płaskowyż obsługiwany przez równoległe wyciągi krzesełkowe. A że miejsce to jest na poważnej wysokości, i jakość śniegu tam właśnie w całym Ski Juwel jest zawsze najlepsza. Walorem jest wreszcie zróżnicowanie (a więc i stopnia trudności) terenu – o widokach nie wspominając.
Można w końcu ze szczytu Schatzbergu, i to jest możliwość trzecia, przedostać się na stoki regionu Alpbach – tyle że wtedy na ostatnim odcinku wyprawy trzeba skorzystać z gondoli, bo z powodów własnościowych nie udało się wciąż poprowadzić trasy zjazdowej do doliny Alpbachtal.
O warunkach tam panujących napiszę rychło. Podobnie jak o innych – historycznych i kulinarnych oraz związanych z osadą Thierbach – atutach Wildschönau.