Wielki łącznik (a nawet dwa)
Batalia o to, by ikonę Dolomitów mogło podziwiać więcej gości, trwała 40 lat. Wreszcie się udało – dzięki dwóm gondolkom i jednemu… pociągowi. Przy okazji pojawił się kolejny przykład do naśladowania z cyklu: tak to się robi (narciarski biznes) w Południowym Tyrolu.
(Fot. Christian Tschurtschenthaler)
Tre Cime di Lavaredo/Drei Zinnen… Wielki austriacki alpinista Hermann Buhl (1926-1957) napisał o tych trzech wielkich skałach (najwyższa sięga 2999 m n.p.m.), że „wyciągają swoje głowy do nieba tak, jakby nigdy nie należały do Matki Ziemi”. Inni widok na nie uważają za najbardziej ekscytujący w całych Dolomitach. Są tacy, którzy porównują piękno Tre Cime z Matterhorn. A spece od public relations podkreślają co chwila, że Dolomity dzięki swej wyjątkowości – której świadectwem jest m.in. masyw Tre Cime, uchodzący za ikonę całego pasma – od 2009 roku znalazły się na liście światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Idea, by połączyć wyciągami (i oczywiście towarzyszącą im trasą) dwa cenione – także, co ma szczególną wymowę, przez miejscowych – południowotyrolskie ośrodki narciarskie: Helm/Monte Elmo i Rotwand/Croda Rosa pojawiła się w latach 70. ubiegłego wieku. Dzięki temu powstać miał spory (93 kilometrów przygotowanych tras) obszar narciarski o nazwie Sextner Dolomiti. Ważne było i to, że o ile do pierwszej stacji zarówno od strony Włoch, jak Austrii można łatwo dostać się samochodem lub pociągiem, o tyle dojazd do drugiej jest już trudniejszy – choćby dlatego, że osada leży prawie na 1400 m n.p.m. i można doń dotrzeć jedynie wąską, górską drogą. Tymczasem właśnie z sięgającej 2000 m n.p.m. grani nad Rotwand/Crodo Rossa pięknie widać Tre Cime di Lavaredo/Drei Zinnen.
(Fot. Christian Tschurtschenthaler)
Na dodatek można tam spróbować sił na najbardziej stromej trasie Południowego Tyrolu (jeśli nie całych Włoch), czyli Holzriese: ma 720 m długości i 304 różnicy poziomów, a jej nachylenie sięga 71 proc.
Pomysł dojrzewał długo. Ba, jakieś sześć lat temu wydawało się, że jest już bliski realizacji: inwestorzy mieli w ręku wszystkie potrzebne zezwolenia, więc dostali zielone światło od rządu prowincji. I pewnie długo oczekiwana gondola faktycznie ruszyłaby, jak planowano, zimą 2011/12, gdyby nie… nowy, jeden ledwie, sprzeciw, dotyczący naturalnie wpływu na środowisko, a konkretnie na stosunki hydrologiczne i struktury geologiczne okolicy. Prace trzeba było wstrzymać na kolejne dwa sezony. Aby przekonać sceptyków, projekt raz jeszcze zmodyfikowano – i wreszcie roboty mogły się zacząć.
Przedsięwzięcie pochłonęło 28 milionów zamiast zakładanych pierwotnie 20 mln, ale w końcu w grudniu ubiegłego roku pierwsi narciarze mogli przedostać się z Helm/Monte Elmo do Rot Wand/Croda Rossa (albo oczywiście w przeciwnym kierunku) via Stiergarten (2092 m n.p.m.), korzystając z dwóch nowoczesnych ośmioosobowych gondolek oraz także dwóch nowo wytyczonych tras o łącznej długości 4,2 km.
Jakby tego było mało, równocześnie prowadzona jest druga inwestycja: oto na dnie doliny, w Vierschach/Versciaco, nieopodal (jakieś 100 m) od dolnej stacji kolejki wywożącej narciarzy na zbocza obszaru Helm/Monte Elmo powstaje nowy dworzec kolejowy.
(Fot. Christian Tschurtschenthaler)
Wszystko dla wygody tych gości, którzy na stoki Sextner Dolomiti zechcą przybyć koleją. Już zresztą sporym powodzeniem cieszy się uruchomiony niedawno Ski Pusterial Exspress – narciarski pociąg kursujący (co pół godziny!) przez całą dolinę, a więc zatrzymujący m.in w Bruneck/Brunico, Percha/Perca (z peronu tej stacji można od razu wsiąść w gondolkę na słynny Kronplatz, uchodzący za jeden z najlepszych włoskich ośrodków zimowych) czy Innichen/San Candido.
Pusterial Express jest nadto dogodnie skomunikowany z pociągami z Bolzano/Bozen i austriackim Lienz. Pozwala więc wygodnie i szybko przemieszczać się po różnych kurortach zimowych okolicy (dość powiedzieć, że podróż z, na przykład, Kronplatz trwa 40 minut). Co też ważne, goście położonych w dolinie hoteli i pensjonatów otrzymują zwykle w cenie kartę SkiMobileDolomites, upoważniającą do bezpłatnych przejazdów komunikacją publiczną (w tym oczywiście także Ski Ekspressem).
W minionym tygodniu miałem okazję sprawdzić zarówno Ski Pusterial Exspress, jak i nowe gondole między Helm/Monte Elmo i Rotwand/Croda Rosa – oraz naturalnie zbocza Sextner Dolomiti.
Pociąg kursuje ze szwajcarską punktualnością, a o jego charakterze świadczą m.in. specjalne uchwyty na narty. Wrażenie robi też Punka oddane dopiero co centrum obsługi przyjeżdżających do w Vierschach/Versciaco narciarzy: przestronne, nowocześnie zaaranżowane, z pachnącą jeszcze świeżym drewnem z podłóg i mebli barem/restauracją, wypożyczalnią z dobrze dobranym sprzętem i dużą przechowalnią (niestety płatną).
Potem pozostaje tylko ruszyć w górę. A widok z panoramicznych wagonów jest faktycznie imponujący. Miejscowi powtarzają, że inne regiony narciarskie oferują wprawdzie więcej kilometrów tras, ale majestatyczna panorama ich części Dolomitów jest absolutnie unikalna. Mają rację, choć i trasy Sextner Dolomiti są godne uwagi. Warto więc również je bardziej szczegółowo opisać. Podobnie jak tamtejszą kuchnię i… lokalne stadko reniferów. Ciąg dalszy zatem nastąpi.