Boazeria nad parapetem (i inne wnioski)
Okazuje się, że w minionym sezonie narciarze zdecydowanie zdominowali snowboardzistów – i to zarówno w kraju, jak w Alpach czy na Słowacji. Wskazują na to badania Polskiej Organizacji Turystycznej.
Oto kilka jeszcze wniosków podsumowujących miniony sezon zimowy z anonsowanego już tu („Taniej, ale słabiej”, 1 lipca b.r.) raportu Polskiej Organizacji Turystycznej.
I tak, wśród „produktów turystyki zimowej”, wyjazdy, których zasadniczym celem jest uprawianie sportu, stanowiły ok. 40 proc. Reszta to tzw. zimowy wypoczynek w górach – również ok. 40 proc. oraz pobyty świąteczne – ok. 10 proc. (tylko połowa z nich wiąże się z uprawianiem sportu) bądź same noclegi –
też 10 proc.
W grupie sportów zimowych we wszystkich przebadanych krajach (czyli w Polsce, Słowacji, Czechach, Austrii i Niemczech) dominowało narciarstwo – 87,5 proc. Pozostałe sporty zimowe (łącznie ze snowboardem) to ledwie 12,5 proc.
Interesujące są też tendencje w poszczególnych państwach. Spośród klientów uprawiających sport, do krajowych kurortów 78,2 proc. przyjeżdża na narty, 6,3 proc. na deskę, a 15,5 uprawia pozostałe formy aktywności (głównie sanki). W Austrii tymczasem pobyty narciarskie stanowią aż 89,6, proc., a snowboardowe ledwie 1,1 proc. „Inne sporty” uprawia tam zimą 9,3 proc. gości. Podobnie jest na Słowacji: prawie 89 proc. wybiera narty, a 11 proc. – inne sporty (snowboardziści pojawiają się tam w ilościach śladowych).
Największą część (prawie 80 proc.) turystyki zimowej 2011/12 stanowiły pobyty związane z 2 – 6 noclegami (blisko połowa) oraz siedmioma noclegami (te wykupiło ponad 30 proc. gości). W przeciwieństwie do sezonu letniego, zimą praktycznie nie występuje zjawisko zwielokrotniania podstawowych pakietów (obejmujących siedem dni pobytu z sześcioma noclegami). Podobnie jak rok wcześniej największy udział pakietów tygodniowych notuje się na rynkach słowackim i austriackim, najmniejszy – w Polsce. W żadnym z badanych krajów istotnego znaczenia nie odgrywają pobyty dłuższe niż tygodniowe.
Uderzający jest wciąż nikły udział na krajowym rynku propozycji obejmujących wynajem apartamentu lub studia – zwłaszcza w porównaniu do Austrii i Niemiec. Na dodatek, jeśli już w kraju pojawi się oferta apartamentu lub studia w górach, to ceny za nie są nadzwyczaj wysokie. Po prostu: podaż nie nadąża tu za sporym popytem. Górale czy biznesmeni inwestujący w zimowych kurortach nie dostrzegają widać, że wielu rodaków doceniło – na podstawie doświadczeń z wyjazdów w Alpy – zalety pobytu w dobrze wyposażonym i niekrępującym apartamencie.
Materiał zebrany do raportu przez analityków Polskiej Organizacji Turystycznej dowodzi wreszcie ogromnego zróżnicowania cenowego ofert – i to na wszystkich rynkach. Co cieszy chyba najbardziej.