Taniej, ale słabiej

Oferta rodzimych stacji zimowych w sezonie 2011/12 była wprawdzie tańsza niż na Słowacji i w krajach alpejskich, ale już relacja tzw. użyteczności oferty (czyli, obok poziomu zakwaterowania, także jakości stoków, infrastruktury wyciągowej czy „gwarancji śniegu”) do ceny pobytu jest w kraju dużo gorsza niż u konkurentów – takie wnioski przynosi raport ogłoszony właśnie przez Polską Organizację Turystyczną.

Analiza (a objęto nią – oprócz Polski – Czechy, Słowację, Austrię i Niemcy) potwierdza wiele potocznych obserwacji, ale przynosi też kilka interesujących wniosków nie tylko dla branży turystycznej, ale i dla samych klientów.

Okazuje się na przykład, że choć w minionym sezonie zimowym wiele „produktów turystycznych” sprzedano w Polsce po porównywalnych lub niższych cenach niż u konkurentów, to już w zakresie „sportów zimowych” krajowa oferta jest umiarkowanie konkurencyjna. Tańsze okazały się propozycje czeskie i niemieckie. Co też ważne: o ile cena całego koszyka usług zaliczanych do „sportów zimowych” jest w tych trzech państwach zbliżona, to w Polsce mniejsza jest rozpiętość cen.

Niejednoznaczna jest też pozycja konkurencyjna Polski w przypadku produktu nazywanego przez fachowców „święta w górach”. Otóż jest ona korzystna tylko w odniesieniu do ofert „bez aktywności sportowej” (niższe ceny ma jedynie Słowacja). Jeśli natomiast ktoś podczas świąt chce też pojeździć na nartach, to lepiej, by wybrał się na Słowację czy w Alpy. Ceny za spędzenie świąt w górach „z aktywnością sportową” są bowiem w Polsce zdecydowanie najwyższe – taniej jest m.in. w Austrii.
Po prostu: rodzimi usługodawcy na szerzącą się modę świątecznych (i noworocznych) wyjazdów na narty zareagowali drastycznym wywindowaniem cen. Dowodem ich dysproporcje między województwami górskimi (zwłaszcza małopolskim) a pozostałymi regionami kraju w tych okresach.

Jeśli chodzi o bazę noclegową, to w Polsce przeciętne ceny są podobne bądź niższe w stosunku do wszystkich innych badanych krajów. Tyczy to zarówno hoteli cztero- i trzygwiazdkowych, jak pensjonatów. Zwykle koszt tzw. osobonoclegu jest porównywalny z proponowanym w Czechach, niższy niż na Słowacji i mocno konkurencyjny wobec cen hoteli i pensjonatów w Austrii czy Niemczech.

Kłopot w tym, że nieporównywalne okazują się tak istotne elementy wyjazdów narciarskich czy snowboardowych, jak jakość stoków, infrastruktury wyciągowej i dośnieżającej, a wreszcie tzw. pewność odpowiedniej pokrywy śniegu. Dlatego właśnie dużo gorzej przedstawia się pozycja Polski, gdy uwzględni się nie tylko kryterium ceny osobo noclegu, lecz także relację między ceną zimowego wyjazdu i jego użytecznością.

Autorzy opracowania zauważają jednakże, że krajowi usługodawcy są tego coraz bardziej świadomi i dlatego próbują zachęcić gości zwłaszcza poszerzaniem pakietu atrakcji zawartych w cenie pobytu.

Pełny tekst raportu można pobrać ze strony Polskiej Organizacji Turystycznej.