Polacy zdobyli Stubai
Narciarze i snowboardziści z Polski są drugą pod względem liczebności grupą wśród gości tyrolskiej doliny Stubai. W minionym sezonie zimowym (liczonym od 1 listopada 2010 r. do 30 kwietnia 2011 r.) wykupili oni tam ponad 50 tys. noclegów.
Ogółem w tym okresie w hotelach i apartamentach doliny goście zamówili ponad milion noclegów – podaje Catherine Propst, szefowa marketingu turystycznego Stubeier Bergbahnen KG, czyli firmy będącej de facto właścicielem lodowca Stubai. A to właśnie on jest największym dla narciarszy i snowboardzistów magnesem doliny – to wszak największy teren lodowcowy Austrii. Na dodatek w BIG FFamily Ski-Camp nart nauczyć się tam mogą także dzieci, a nowe tricki (w znanym w środowisku snowparku Moreboards Stubai ZOO) poćwiczyć snowboardziści i miłośnicy freeskiiingu. Jak sam się ostatnio przekonałem spore możliwości stoją też przed zwolennikami wypraw skitourowych i jazdy off piste w puchu („Stubai, czyli królestwo śniegu“, 14 grudnia b.r. ).
Autor off piste na lodowcu Stubai (fot. Patrick Ribis)
O atrakcjach Stubai pisałem tu już zresztą z detalami parokrotnie (M.in. „Wielki Stubai“, 10 listopada 2010 r.).
Koneserzy za perłę doliny uważają natomiast położoną u samego wlotu Stubaital (i niespełna 25 km od Insbrucka) stację Schlick 2000. Doceniają w niej świetny śnieg (często puch), ale przede wszystkim krajobraz (masywy i lasy otaczające ze wszystkich stron wielką nieckę, którą jest ta stacja przypominają Dolomity) oraz… brak tłumu innych narciarzy.
Schlick jest przez miejscowych tak cenione, że Patrick Ribis, szef Freeride Center Stubai, który w swojej dolinie (urodził się w Neustift) jeździ od dziecka, opowiadając mi o zaletach tej stacji półżartem postawił warunek, że nie będę o niej nikomu wspominał. Kiedy jednak powiedziałem, że miałem szczęście samemu odkryć już Schlick w styczniu b.r. podczas Austrostrady („Schlick 2000 – dla riderów i dla dzieci“, 20 stycznia b.r.), musiał pogodzić się z faktem, że Polacy dotarli już w każdy zakątek Alp .
Faktycznie: zimą 2010/11 do Austrii przyjechało ponad 225 tys. gości z Polski (statystyka ta tyczy najbardziej miarodajnego czynnika, czyli gości, którzy wykupili noclegi). Dla 46 tys. celem był Wiedeń, ale pozostali to praktycznie w 100 proc. narciarze bądź snowboardziści. Oprócz Stubai, najczęściej wybieranym miejscem w austriackich Alpach było Sölden (prawie 40 tys. noclegów) i Kaprun (36 tys.). Rodacy często wybierali także Hintertux, Bad Kleinkirchheim, Bad Hofgastein, Zell am See, Mayrhofen (po ok. 25 tys. noclegów). Popularne były także Ischgl (20 tys.) i Flachau (18 tys.) oraz okolice Großglocknera, Insbrucka i lodowców Kaunertal i Pitztal (od 16-14 tys. noclegów).
W sumie minionej zimy w Austrii gościło o 8,7 proc. turystów z Polski więcej niż w sezonie 2009/2010.