Stubai kontra ocieplenie (I)

Tyrolski Stubaier Gletscher jest pionierem zabezpieczania alpejskich lodowców przed skutkami globalnego ocieplenia. I ma w tej wojnie sukcesy.

Kiedy w Katowicach na szczycie klimatycznym politycy i eksperci rozmawiali o skutkach globalnego ocieplenia, mogłem przekonać się, jak z globalnym ociepleniem można walczyć w praktyce. I to w miejscu tyleż newralgicznym, co symbolicznym, bo na stokach alpejskich lodowców. Byłem mianowicie na Stubaier Gletscher, największym spośród udostępnionych narciarzom obszarów lodowcowych Tyrolu (i całej Austrii). Tworzy go pięć lodowców (Daunkogelferner, Schaufelferner, Gaißkarferner, Fernauferner i Windachferner), więc całkowita powierzchnia stoków stacji szacowana jest na 1500 ha, z czego ratrakami przygotowuje się w pełni sezonu 205 ha (co daje 64 km tras i to mierzonych „w linii prostej”). Teraz oczywiście nie wszystkie trasy są otwarte, ale że właśnie zaczęło sypać, zapewne systematycznie udostępniane będą kolejne.

Istotne okazują się okoliczności powstania stacji. Był początek lat 70., kiedy dr Heinrich Klier odwiedził sąsiadującą z Tyrolem Ziemię Salzburską i zobaczył, jak prężnie rozwija się biznes turystyczno-sportowy w Kaprun/Zell am See. Wszystko dzięki temu, że tamtejszy lodowiec Kitzsteinhorns został – jako pierwszy w Austrii – udostępniony dla sportów zimowych. Pan Klier pomyślał, że w Tyrolu też są piękne lodowce. Jeden z nich leży nawet niespełna godzinę jazdy samochodem od stolicy regionu, Innsbrucku. W efekcie zimą 1972/73 na Stubaier Gletscher stanęły trzy wyciągi. Potem interes zaczął się kręcić (rodzina Klierów do dziś ma większościowy pakiet udziałów w Stubaier Bergbahnen, czyli kolejkach, innej infrastrukturze stacji oraz… końcowej części doliny). A przez cały czas opierał m.in. na nowatorskich pomysłach i odwadze w ich wdrażaniu.

Tak było i z patentem na ochronę tamtejszych lodowców. Choć mają one północną ekspozycję, to w ostatnich latach podobnie jak większość lodowców w Alpach zaczęły mocniej niż dotąd topnieć, a ich czoła się „wycofywać”.

Było to widoczne gołym okiem, ale i potwierdzone pomiarami naukowców. W Austrii prowadzony jest monitoring stanu 115 tamtejszych lodowców – i, przykładowo, od 1998 do 2008 r. wszystkie z nich straciły średnio 0,5 m grubości pokrywy rocznie (w ciągu zatem tej dekady było to aż 5 m!).

W ostatnim półwieczu (od 1969 r.) powierzchnia piątki lodowców Stubai zmniejszyła się o ok. 33 proc. – z 1,72 do 1,15 km kwadratowych!

W tej sytuacji menedżerowie stacji postanowili zainwestować w… ochronę stanu lodowca. W 2003 r. zwrócili się o pomoc do glacjologów z uniwersytetu w Innsbrucku, by znaleźli sposób na ograniczenie jego topnienia. Naukowcy przedstawili trzy propozycje.

Pierwsza polegać miała na wtłaczaniu zimą pod śnieg pod ciśnieniem wody. Powstała w ten sposób warstwa miała wprawdzie większą masę i nieco chroniła lodowiec, lecz – jak się okazało – nadal w niewystarczającym stopniu. Pomysł drugi sprowadzał się do mechanicznego ubijania zimą warstw śniegu ratrakami – efekt był jednak równie niedostateczny. Trzeci koncept sprowadzał się do okrycia lodowca gigantycznym kocem z filcu i odblaskowego tworzywa sztucznego. I to tę metodę zastosowano.

Cdn.