Święty Graal Salomona
Wiązania S/LAB SHIFT to połączenie wydajności skitourowych wiązań pinowych (Low Tech) i osiągów alpejskich wiązań freeride’owych – tak swój najnowszy produkt zachwala Salomon.
W efekcie S/LAB SHIFT wyznaczą standard dla nowej generacji wiązań – stwierdza firma. O co chodzi? Problem związany był z coraz większą popularnością narciarstwa terenowego, sprowadzającego się do poszukiwania dziewiczych, a więc zwykle oddalonych od wyciągów połaci śniegu. Aby się do nich dostać, a potem skosztować frajdy zjazdu w puchu, trzeba najczęściej podejść na nartach z użyciem fok, a więc w stylu skitourowym. Do tego najlepiej nadawały się tzw. wiązania pin-owe, w których but w przedniej części trzymany jest jedynie przez charakterystyczne bolce wchodzące w otwory w bocznej części skorupy – są one znacznie lżejsze od tradycyjnych wiązań zjazdowych, a ponadto wynikająca z ich konstrukcji inna mechanika ruchu ułatwia podejście. Kłopot w tym, że równocześnie podczas zjazdu – zwłaszcza w zmiennych poza przygotowanymi trasami warunkach, a to jest wszak istotą narciarstwa terenowego – nie gwarantowały już one takiego bezpieczeństwa jak tradycyjne wiązania alpejskie.
Etapem w poszukiwaniu „złotego środka” były wprowadzone kilka sezonów temu przez Tyrolię wiązań Adrenaline. Nazwano je z racji budowy szynowymi: przednia część wiązania ma klasycznie alpejski charakter, ale część tylną na czas podejścia można łatwo uwolnić, a but unosi się wtedy na specjalnej szynie. Choć umożliwiają one podejście i równocześnie zachowują wysokie standardy bezpieczeństwa podczas zjazdu, to problemem pozostaje waga wynikająca z zachowania w istocie wciąż alpejskiej konstrukcji. Dlatego też sprawdzały się najlepiej w sytuacjach, gdy podejścia nie musiały być zbyt długie i intensywne. W efekcie na potrzeby branżowego języka Adrenaliny (oraz podobny model Salomona Guardian) określono jako AT – alpine touring.
A ideału szukano dalej…
„Zwróciliśmy się do naszych speców z działu badań i rozwoju z prośbą o skonstruowanie wiązań, które zachowywałyby się jak pinowe podczas podejść skitourowych i jak freeride’owe podczas zjazdów. I dostaliśmy to wyśnione połączenie. To święty Graal. Marzenie” – opowiada Cody Townsend.
Townsend to członek teamu freeride’owego Salomona, 35-letni rider ze Squaw Valley, który w młodości terminował u takich sław jak Shane McConkey i Kent Kreitler, a teraz sam jest mistrzem backcountry, znanym z imponujących zjazdów kultowymi w tym środowisku zboczami Alaski i innych gór świata. „Shift pozwalają wspinać się i jeździć na najwyższym w backcountry poziomie bez żadnych kompromisów” – zachwala Greg Hill, wsławiony z kolei tym, że jako pierwszy na świecie w ciągu 24 godzin pokonał, wspinając się i zjeżdżając na nartach, różnicę poziomów sięgającą 15 000 m.
Patent Salomona sprowadza się do hybrydy obu wiązań i polega, w uproszczeniu, na prostej i szybkiej (za pomocą jednej dźwigni) zmianie w sposobie mocowania buta – z pin-owego (z boku buta) na klasycznie alpejski (także z góry). Shift MNC zapewniają więc zarówno pełną swobodę podczas podejść (w trybie pin), jak i bezpieczeństwo w czasie zjazdu (w trybie alpejskim) – zwłaszcza że szczęki (czy też skrzydełka) przedniej części mają aż 47 mm długości, co wpływa na precyzję ewentualnego wypięcia wiązania. Równocześnie ważą tylko 1,7 kg (dzięki zastosowaniu mieszanki poliamidu i włókna węglowego) i, co równie ważne, mają pasować do wszystkich butów dostępnych na rynku.Nowe wiązania można na razie kupować jedynie w zestawach z nartami Salomona. Komplet skitourowych Salomonów T MTN Explore 95/SK z wiązaniami Shift MNC kosztuje obecnie w polskim internetowym sklepie firmy 5 tys. zł. Za przeznaczone głównie do freeride’u Salomony T QST 118 (czyli o szerokości 118 mm w talii) z Shift MNC trzeba teraz zapłacić 4899 zł, a za węższe nieco T QST 99 i odpowiednie Shift MNC – 4099 zł.
Lecz o tym, czy faktycznie Salomon dokonał rewolucji, zdecydują oczywiście sami narciarze, gdy już w terenie wypróbują jego patent.