Pora na ski cross?
Wśród magnesów, którymi stacje narciarskie chcą przyciągnąć gości, coraz częściej pojawiają się tory do ski crossu. Nowa moda?
Już w ubiegłym sezonie gospodarze lodowca Pitztal pokazywali z dumą sporej długości tor do ski crossu. Oto w zacisznej, najbardziej na wschód wysuniętej części lodowca (obok kolejki Mittelbergbahn) uformowano kilkusetmetrową trasę, pełną poprzecznych garbów, dłuższych i krótszych skoczni oraz zakrętów z „bandami”.
Na początku zamontowano platformę startową dla czterech zawodników – oczywiście ze specjalną maszyną startową. Przypomnijmy bowiem: ski cross jest konkurencją alpejską, w której narciarze startują równocześnie (po czterech właśnie bądź sześciu) i ścigają się bezpośrednio, jadąc po ograniczonym bramkami i pełnym przeszkód torze. Zwycięzcą jest ten, kto pierwszy dotrze do mety.
Z jednej strony jest to widowiskowe i emocjonujące, z drugiej – bywa niebezpieczne, zwłaszcza kiedy żądza zwycięstwa przyćmiewa rozsądek i reguły fair play. Wtedy bowiem dyscyplina łatwo staje się, by tak rzec, kontaktową. Skądinąd mamy w Polsce w niej niezłą zawodniczkę – Karolinę Riemień-Żerebecką (druga dziesiątka w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, 15. miejsce na olimpiadzie w Soczi).
Tor do ski crossu na Pitztaler Gletscher dostępny ma być również w tym sezonie. Co więcej, od 15 października do 3 grudnia w każda sobotę organizowane będą na nim dla wszystkich chętnych kursy takiej jazdy. Będzie można m.in. nauczyć się, jak bezpiecznie pokonywać garby i skutecznie mijać konkurentów na wirażach. Z kolei 25-27 listopada, 2-4 grudnia i 19-20 grudnia odbędą się tzw. Pitztal Cross Days, czyli cykl zawodów w międzynarodowej obsadzie i okazją do podpatrzenia, jak jeżdżą profesjonaliści.
Znamienne, że trasa ski crossowa zostanie tej zimy otwarta również na Hintertux Gletscher. Wytyczona zostanie na stokach Sommerberg w miejscu na tyle łagodnym, że – jak zapewniają gospodarze lodowca – swoich sił na jej garbach i zakrętach mogą spróbować także początkujący i średniozaawansowani.
Niewykluczone, że śladem dwóch słynnych tyrolskich lodowców pójdą i inne alpejskie stacje. Coraz popularniejsza w ostatnich latach jazda pozatrasowa wydaje się wszak trudniejsza niż wyścigi po przygotowanym torze – a goście ośrodków zimowych chcą przecież wciąż nowych wyzwań i atrakcji. Inna rzecz, że ski cross do najbezpieczniejszych nie należy – zarówno zresztą w wykonaniu zawodowców, jak i amatorów. Największym wrogiem nowej mody może okazać się fala kontuzji jej wyznawców.