Kolejkowe nowości przyszłej zimy: Stubai
Najdłuższa trójlinowa kolejka w Alpach, a równocześnie największa taka inwestycja przeprowadzona przez ośrodek narciarski w Austrii – tak prezentowana jest powstająca na tyrolskim lodowcu Stubai gondola 3S Eisgrat.
Na dodatek prócz kolejki wytyczona zostanie nowa trasa zjazdowa do samej doliny.
Pomysł już tu anonsowałem, ale teraz budowa jest już na ukończeniu.
I tak, 3S Eisgrat składać się ma z dwóch odcinków. Jej stację dolną wybudowano „od zera” 600 m poniżej dotychczasowej stacji Mutterberg, czyli na wysokości 1697 m n.p.m. – i dużo bliżej wielkiego (na 1800 samochodów) parkingu na krańcu doliny. Nawet więc z najniższych poziomów parkingu będzie można łatwo dotrzeć piechotą na peron kolejki. W nowej stacji przewidziano też miejsce na tzw. Comfort Centre, czyli przechowalnię na sprzęt narciarski.
Całkiem nowa jest także pośrednia stacja Fernau (2291 m n.p.m.). Z kolei ta górna, czyli Eisgrat właśnie (na 2 885 m m n.p.m.), jest gruntowanie odnawiana i modernizowana. Prócz restauracji i barów będzie tam wypożyczalnia oraz sklep Intersportu.
Wszystkie trzy stacje zaprojektowała jedna firma: ao-architekten. W efekcie utrzymane są w podobnym stylu: łączy je dominacja odsłoniętego betonu i profilowanego szkła, duże, otwarte i jasne przestrzenie oraz liczne udogodnienia dla pasażerów (m.in. schody ruchome i spora liczba punktów obsługi).
3S Eisgrat będzie miała łącznie 4,7 km długości (2400 m do stacji pośredniej i kolejne 2300 m do stacji górnej), co daje jej wspomniany tytuł „najdłuższej trójlinowej kolejki gondolowej w Alpach”. Pokonywać ma przy tym 1200 metrów różnicy poziomów – a dzięki średniej prędkości 25 km/h potrzebuje na to niespełna 11 minut.
Gości przewozić będzie 48 gondoli o kształtach wymyślonych w legendarnym głównie w kręgach motoryzacyjnych włoskim studiu wzorniczym Pininfarina (na jego deskach kreślarskich powstały szkice wielu kultowych modeli samochodów – m.in. Jaguara XJ-S, Ferrari F50, Fiata Coupé, Ferrari Enzo czy Maserati Quattroporte). Każdy wagonik ma mieć 24 miejsca siedzące (z fotelami ze skóry) i 8 stojących. Okoliczne szczyty będzie można podziwiać przez panoramiczne okna (o niespotykanej dotąd ponoć w wyciągowej branży wielkości). Dla tych, którzy nawet na nartach potrzebują dostępu do internetu, w gondolach dostępne będzie bezpłatne WiFi.
Znaczne zwiększenie pojemności gondolek (z 6 do 32 osób) sprawia, że w ciągu godziny na poziom Eisgrat będzie się mogło dostać ponad 3 tys. osób (dwa razy więcej niż dotąd). Jeśli dodać do tego wydajność drugiej pracującej tam kolejki – Gamsgarten – to łączna przepustowość gondolek z doliny na lodowiec sięgnie 5400 gości.
Maszyneria 3S Eisgrat została wykonana przez równie znaną firmę Leitner Ropeways. 3S to skrót z niemieckiego „3-Seil”, czyli „trzy liny”, jako że kolejkę obsługują 2 liny nośne i jedna napędowa. Konstrukcja taka gwarantuje stabilność jazdy i jej płynność (bo pozwala zwiększyć odległości pomiędzy słupami – na całej, blisko pięciokilometrowej trasie jest ledwie 7 podpór!).
Osiągnięciem jest i to, że wielkie przedsięwzięcie w nader trudnym terenie uda się ukończyć praktycznie w ciągu roku, w dodatku z przerwami w okresie zimowym. 3S Eisgrat, której budowa ruszyła w czerwcu 2015 r., ma bowiem ruszyć już 29 października.
Inwestycja pochłonęła 60,6 mln euro. Wedle Reinharda Kliera, prezesa Wintersport Tirol AG & Stubaier Bergbahnen KG, żadna austriacka firma zarządzająca kolejkami nie zainwestowała dotąd jednorazowo takiej kwoty w projekt związany z koleją linową.
Inwestorzy chwalą się wreszcie szacunkiem dla środowiska. Przekonują choćby, że usytuowanie dolnej stacji w bezpośrednim sąsiedztwie parkingu sprawi, że wielu gości nie będzie już korzystać z transferowych przejazdów autobusami do poprzedniej stacji dolnej. Ponadto w ramach rekompensaty za teren wykorzystany na nowe budynki i podpory powiększono o 45 ha obszar chroniony na lodowcu Stubai. Co też istotne, żaden z wagoników starej kolejki Eisgrat nie poszedł na złom – wszystkie zostały sprzedane… miłośnikom Stubaier Gletscher z całej Europy.
Co też ważne (zarówno z narciarskiego, jak i ekologicznego właśnie punktu widzenia), budowa stała się okazją do wytyczenia nowej trasy zjazdowej z lodowca aż do samej doliny. Dotąd większość narciarzy wracała na dół kolejkami – tylko bowiem ci bardziej doświadczeni decydowali się na zjazd jedynym możliwym wariantem, którym był szlak off route (oznakowany, lecz nieprzygotowywany przez ratraki).
Ale kiedy minionej zimy byłem na Stubai, uwagę zwracał zarys poprowadzonej trwawersami, ale i tak stromej oraz najeżonej ostrymi zakrętami, polnej wciąż niemalże, szosy. Gospodarze wyjaśnili, że to podjazd powstały właśnie na potrzeby trwającej inwestycji: stworzenie traktu dla ciężarówek, mogących przetransportować choćby na poziom Fernau (2 291 m n.p.m.) materiały budowlane kalkuluje się wszak lepiej niż dostarczanie ich tam śmigłowcami. Zwłaszcza – jak dodali – że potem można przecież wykorzystać dukt jako nartostradę właśnie…
Od tego sezonu z poziomu Fernau na sam dół będzie więc można zjechać klasyczną, ratrakowaną, nartostradą o długości prawie 4 km.