Przed sezonem: siła nie wystarczy (I)

Współczesna technika jazdy na nartach powoduje, że siła i wytrzymałość mięśni nie wystarczą, by być na stoku w pełni bezpiecznym – ostrzega Piotr Sadowski, fizjoterapeuta TOPR. I radzi, jak przygotować się do sezonu.
Krzysztof Burnetko: – Bieganie, rower, przysiady i minuty spędzone w pozycji „stołeczka” – czy te tradycyjne sposoby wystarczą, by zimą pewnie czuć się na stoku?

Piotr Sadowski: – Wzmacnianie mięśni zawsze się przyda, bo im są one silniejsze i bardziej wytrzymałe, tym jazda na nartach jest bardziej komfortowa i można dłużej się nią cieszyć. Ale współczesna technika – mocno obciążająca kolana – powoduje, że siła i wytrzymałość mięśni nie wystarczą.
Co z tego, że ktoś robi setki przysiadów z dużym obciążeniem, gdy – jak się najczęściej zdarza na nartach – nagle straci równowagę i nieprzyzwyczajone do takiej sytuacji mięśnie szybko nie zareagują? Jeśli zaczną pracować o ułamek sekundy za późno, to całe naprężenia wezmą na siebie wiązadła i kolano. Efektem może być kontuzja: zerwanie wiązadeł bądź uszkodzenie łąkotki. Bo to właśnie mięśnie, napinając się w odpowiednim momencie, chronią stawy i wiązadła przed zbytnimi obciążeniami.
Dlatego tak istotna jest cecha mięśni zwana reaktywnością – czyli ich zdolność do szybkiej reakcji na bodźce. Bo kiedy w sytuacji urazogennej: nagłego rozwierania się stawu wskutek działających nań olbrzymich sił, mięśnie zdążą się napiąć, to one przejmą obciążenie,  chroniąc wiązadła i torebki stawowe.
Mięśnie muszą się więc nauczyć funkcjonować w różnych nieoczywistych sytuacjach. Stąd prócz najpopularniejszych treningów siłowych: owych przysiadów bądź zajęć na siłowni, oraz aerobowych: biegania, pływania, jazdy  na rowerze, trzeba pracować nad reaktywnością mięśni nóg, od których w narciarstwie najwięcej zależy.

– Czyli reaktywność nie jest cechą wrodzoną? Da się ją wyćwiczyć?

– Każdy ma oczywiście różny poziom wyjściowy reaktywności, ale każdy może ją też poprawić przez tzw. ćwiczenia równoważne.
Nawet te najprostsze: chodzenie po krawężniku czy pniach drzew, przysiady na jednej nodze itp. Lecz najskuteczniej reaktywność podnoszą ćwiczenia z wykorzystaniem wszelkiego typu miękkiego, a więc niestabilnego, podłoża. Samo stanie na takiej miękkiej platformie – np. dmuchanym materacu czy poduszce – jest wyzwaniem dla mięśni. Można im dodatkowo komplikować zadanie. Choćby przez ruchy głowy: krążenia nią, przechylanie w prawo, w lewo. Błędnik ma wtedy nowe zajęcie i nie skupia się na utrzymaniu równowagi, tą więc muszą zająć się właśnie mięśnie. Kolejny stopień trudności można osiągnąć zamykając oczy – kolejny narząd istotny dla równowagi.
Równocześnie nogi powinny być lekko ugięte w kolanach – czyli znajdować się w pozycji, jaką przyjmujemy na nartach, a palce skierowane w dół. W ten sposób szybciej nabierzemy dobrych odruchów.

– Jak długo trzeba pracować nad reaktywnością, by pojawiły się wyniki?

– To też sprawa indywidualna. Ale budowanie reaktywności nie wymaga żmudnych treningów – te ćwiczenia są proste, można je wykonywać w formie zabawy, w różnych miejscach. I nie trzeba do nich opieki fachowca.
Cdn.