Późne narty, późna deska
W Polsce na nartach można jeździć już tylko na Kasprowym Wierchu. Tyle że TOPR określa panujące tam warunki jako „bardzo trudne”. Lepiej jest oczywiście w Alpach.
W Kotle Gąsienicowym zalega od 20 do 152 cm śniegu – z czego 15 cm to świeży opad z ostatnich dni. Właśnie tak zróżnicowana pokrywa śnieżna powoduje, że jazda jest niebezpieczna (nie wspominając o wysokim prawdopodobieństwie uszkodzenia ślizgów nart czy deski).
Jedyna optymistyczna wieść to promocyjne ceny na Kolei Gąsienicową. Za 70 zł można jeździć przez cały dzień (a za 50 zł – od godziny 11 do zamknięcia wyciągu). Oferta obowiązuje okrągły tydzień – także w weekendy. Co więcej: w cenie mieści się też możliwość powrotu Koleją Linową do Kuźnic. Jest to o tyle ważne, że z Kasprowego nie da się zjechać tam żadną z nartostrad. Nie ma nawet mowy o jeździe w Kotle Goryczkowym – tam przez cały sezon było mało śniegu, a teraz jest go ledwie od 10 do 50 cm. Wyciąg krzesełkowy naturalnie tam nie kursuje.
Za to w Alpach – choć mijająca zima była, by tak rzec, mocno zmienna – w wielu miejscach będzie można jeździć na nartach bądź desce jeszcze na początku maja.
Najbliżej śnieg można wciąż znaleźć w Austrii. Wprawdzie niżej położone stacje po Świętach – jak każe tamtejsza tradycja – powoli kończą sezon, ale wciąż wiele jest miejsc, w których nadal można jeździć.
Ich symbolem jest udostępniany przez okrągły rok lodowiec Hintertux, który od ub. sezonu szczyci się wyróżnieniem organizacji Skiresort International Service Team dla „najlepszego lodowcowego terenu narciarskiego na świecie”. Ale na nim oczywiście lista się nie kończy.
Jak tylko zbiorę najświeższe dane o sytuacji na austriackich lodowcach, od razu je tu przekażę. A potem będzie też o „późnych nartach” w Szwajcarii, Włoszech i Francji (tu zaskoczeniem jest, że sezon w popularnym w Polsce Les 2 Alpes glacier skończyć się ma już 24 kwietnia!)