Sypie w Tyrolu włoskim, sypie i w austriackim
W Soldzie, urokliwej stacji narciarskiej w Tyrolu Południowym (tuż przy granicy włosko-austriackiej) padało bez przerwy od północy z czwartku na piątek do wczesnego wieczora.
I to nadzwyczaj intensywnie. Dość powiedzieć, że nawet na wcześniej przygotowanych trasach można było jeździć w grubej (bywało, że niemal do pasa) warstwie mięciutkiego puchu. Do pełni szczęścia brakowało najwyżej lepszej widoczności. Czynna jest kolej linowa i dwa wyciągi krzesełkowe, którymi można się dostać na 3250 m n.p.m.
Oczywiście jak na pierwszy dzień w sezonie takie warunki są sporym wyzwaniem. Zwłaszcza, że jeżdżąc teoretycznie po trasach, w praktyce uprawiało się dziś najczystszy freeride. Pozostaje mi tylko pluć sobie w brodę, że mimo wszystko niedostatecznie zadbałem o kondycję. Takie wyrzuty sumienia ma jednak chyba niestety większość narciarzy i snowboardzistów.
Co najważniejsze: sypie oczywiście nie tylko w Soldzie i włoskich partiach Tyrolu. Jak napisała mi dziś z Insbrucka Esther Wilhelm z Tyrolskiej Organizacji Turystycznej, śniegiem pokryte są też stoki austriackiej części tego regionu. Można więc już jeździć nie tylko na słynnych 5 tyrolskich lodowcach (bo te czynne są od wielu tygodni), ale i w innych stacjach, które właśnie rozpoczynają działalność i na początek oferują atrakcyjne promocje.
I tak: na lodowcu Hintertux leży 170 cm śniegu, na Stubai – 150 cm, w Sölden – 146 cm, na stokach Pitztal 160 cm. Także na Kaunertal czynne są wszystkie wyciągi oraz snowpark. Obergurgl-Hochgurgl działa od 13 listopada, a Ischgl ruszył w ubiegłym tygodniu.
Podczas tego weekendu (4 – 6 grudnia}sezon zimowy ruszy w St. Anton am Arlberg, Hochzillertal-Kaltenbach, Gerlos, Mayrhofen, Rifflsee, Zettersfeld, Hochpustertal-Sillian, Hochzeiger, Kitzbühel, Innsbruck, Skiwelt Wilder Kaiser, Serfaus-Fiss-Ladis i St. Jakob.
Tydzień później (w weekend od 11 do 13 grudnia) otwarcie sezonu zapowiadają wszystkie pozostałe ośrodki Tyrolu.