Jeszcze o mierzeniu stoków
Chwaliłem tu niedawno („Stoki wreszcie pomierzone”, 24 września b.r.) te spośród alpejskich stacji zimowych, które zdecydowały się używać precyzyjniejszych niż dotąd kryteriów pomiaru powierzchni udostępnianych gościom stoków. Teraz istotę nowej metody obliczeń mogę przybliżyć ikonografiką.
Przypomnijmy tylko: coraz więcej ośrodków narciarskich w informacjach o swoich stokach podaje teraz przynajmniej kilka wielkości. Po pierwsze, ogólną ich powierzchnię (w hektarach) – co jest ważne przede wszystkim dla jeżdżących w terenie (na rycinie: c). Po drugie, tzw. „downhill ride”, czyli długoścć przygotowanych tras mierzoną w linii zjazdu „na kreskę” (na rycinie: b). Po trzecie, „slalom ride”, czyli dystans faktycznego przejazdu po trasie – mówiąc potocznie z „kręceniem” (na rycinie: a).
Do tej pory stosowany był jedynie ów ostatni – najmniej wymierny skądinąd – wskaźnik.Naturalnie i teraz niektóre elementy pomiaru są umowne (podobnie jak różne bywa wciąż nazewnictwo poszczególnych miar). Jednak ogólna charakterystyka stacji jest dużo bardziej obiektywna. Ograniczone są też możliwości manipulacji.
Dość powiedzieć, że po zastosowaniu nowych reguł kilka ośrodków okazało się nieco mniejsza niż dotąd sugerowała (przykłady podawałem w pierwszej nocie na ten temat).
Co najważniejsze, presja wynikająca z konkurencji okazuje się tak silna, że zmienione zasady pomiaru stają się powoli – w każdym razie w niektórych krajach alpejskich – standardem. Normą staje się też podawanie nazwiska eksperta odpowiedzialnego za obliczenia.
PS Rycinę zaczerpnąłem ze strony internetowej tyrolskiego Ischgl (który jako jeden z pierwszych zaczął stosować nowe wskaźniki).