O wolności ludzi gór
„Co góry mogą dać człowiekowi? Przede wszystkim mogą ofiarować mu wolność” – przekonywał w jednym ze swoich rozważań ks. prof. Józef Tischner. Nakładem krakowskiego Znaku ukazał się zbiór mało znanych bądź dotąd niepublikowanych tekstów wybitnego filozofa poświęconych m.in. relacjom człowieka z górami czy szerzej – z Naturą. A zatem: filozofii gór.
Kilka cytatów tylko z Wielebnego (tak zwracaliśmy się do niego w dawnym „Tygodniku Powszechnym”, gdzie miałem szczęście kilka lat z nim pracować, ale też podczas wspólnych wyjazdów w góry właśnie – do jego ukochanej Łopusznej):
„Zawsze, patrząc na góry, widzimy je poprzez ludzi gór, a patrząc na ludzi gór, widzimy ich poprzez góry”.
„Są rozmaite miłości do gór. Najczęściej spotykamy dziś tę, która chce na górach »zarabiać«; miłość wyrachowana przelicza każde swe spotkanie z górami na pieniądze. Obok niej umiejscawia się ta, która widzi w górach okazję do wyczynu sportowego; ta miłość wciąż pyta: kto kogo pokona, czy ja góry, czy góry mnie? I jest miłość, która o nic nie pyta, tylko patrzy, słucha, czuje. (…) Każdy czas, każdy wiek i każda epoka ma swój sposób odkrywania gór i karmienia się górami”.
„Coraz wyraźniej widzimy, że tracąc góry, tracimy coś z siebie”.
„Spotkanie z pięknem jest pierwszym krokiem na drodze wyzwolenia z niewoli tego świata. Piękno uczy nas bezinteresowności. Uczy na nie patrzeć na siebie, nie myśleć o sobie, nie szukać swego”.
„Góry stały się częścią naszego człowieczeństwa. To przede wszystkim dzięki nim wiemy, że aby zrozumieć wolność, trzeba iść nie tylko po płaszczyźnie w prawo czy w lewo, ale również wstąpić w głąb, a potem trzeba chcieć i umieć wspiąć się na szczyt. Naszą wolnością jest nasze »wierhowanie«. (…) Przede wszystkim jednak naszą wolnością jest nasze świadectwo dawane niewypowiadanym tajemnicom świata. Tatrzańskość jest jedną z takich tajemnic”.
„Góry milczą. Wszystko, co milczy, nadaje się do przechowywania tajemnic. Stąd biorą się opowieści o ukrytych tam skarbach, tajemniczych pieczarach, uśpionych rycerzach, skamieniałych kochankach. Opowieści takie świadczą o powiernictwie. Człowiek powierza górom swoje tajemnice. Jest przekonany, że góry go nie zdradzą. (…) W powiernictwie zawsze w końcu chodzi o powiernictwo nadziei. Nadzieja szuka skały, na której mogłaby się oprzeć. Wie, że gdy zawiodą ludzie, »kamienie wołać będą«”.
„Człowiek, aby być istotą naprawdę wolną, musi wyzwolić się od strachów, jakie nim rządzą”.
„Nigdy to nie tak, ze jeden prowadzi, a drugi jak baran idzie za nim. Zawse między tym prowadzącym a tymi, co idom, jest prowda. Jeden drugiego się radzi, cy nie za prędko, cy dobrze, cy trefione tam, ka trza”.
„W moich okolicach Jezus Chrystus przychodzi na świat w górach, a pierwszymi świadkami narodzin są pasterze – juhasi, z bacą na czele. Wszyscy idą do stajenki betlejemskiej z darami, które sami zrobili: z serami, z rękawicami z owczej skóry, z kożuszkami bogato zdobionymi. Towarzyszy im muzyka. Muzyka to znaczy – kilkoro skrzypiec i basy. Po złożeniu darów następują obowiązkowe śpiewy i tańce, oczywiście w stajence, bo niby gdzie indziej? Taniec jest wyrazem radości, że »Bóg nawiedził swój lud«. Padując się, nie można nie tańczyć. I Chrystus, choć mały, dobrze to rozumie”.