Mniej biur, więcej ofert
Na organizację zimowych wyjazdów w sezonie 2010/11 zdecydowało się mniej biur podróży niż w latach poprzednich. Do wyboru jest za to dużo więcej (blisko 20 proc.) ofert niż przed rokiem – takie wnioski zawiera raport o aktualnej sytuacji w polskiej branży turystycznej, przygotowany przez portal Dziennik turystyczny.
Okazuje się, że w zbliżającym się sezonie wyjazdową ofertę narciarską sprzedawaną m.in. przez portale turystyczne przygotowało dziesięciu spośród największych touroperatorów (w minionym roku było ich siedemnastu). Jest wśród nich partner tego bloga, czyli Alpytravel.pl/Otium. Do tego dochodzą oczywiście mniejsze biura, działające także tradycyjnie (choćby krakowskie SnowTrip – dawniej Ikatur, wyspecjalizowane w wyjazdach w Alpy francuskie czy również krakowska Agencja Chopok, obsługująca intensywnie rozwijający się obszar słowackiej Jasnej).
Cytowany w raporcie Tomasz Domżalski, dyrektor marketingu w portalach turystycznych Wakacje.pl, EasyGo.pl i Wypoczynek.pl ocenia: „Po trudnym, drugim z rzędu, roku w branży następuje widoczne wzmocnienie specjalistyczne. W tzw. małym (czyli zimowym) sezonie pozostali tylko ci gracze, którzy wcześniej wypracowali sobie mocne pozycje i dobre rozeznanie w zimowym rynku. W tym roku nie ma miejsca dla eksperymentatorów”.
Na starcie katalogi dziecięciu portalowych gigantów zawierały ponad 157 tys. ofert (przed rokiem propozycji było niespełna 130 tys.).
Dominują oczywiście główne kraje alpejskie, Słowacja i Czechy, choć – jak odnotowują autorzy raportu – w sprzedaży kolejny raz pojawiły się propozycje wyjazdów do Kanady, Hiszpanii, Bułgarii oraz Słowenia i Niemcy. Nowe kierunki to Andora (czyli Pireneje) i Finlandia (to właśnie Alpytravel.pl z pomysłem wyprawy na narty do podbiegunowego Levi).
Podobno pierwsza oferta zimowa została w tym roku sprzedana już na początku sierpnia. Fachowcy od turystyki zgodnie twierdzą, że narciarze i snowboardziści to specyficzna grupa klientów: m.in. rezerwują miejsca dużo wcześniej niż zainteresowani wyjazdami letnimi czy objazdowymi. Oznacza to, że najatrakcyjniejsze oferty mogą szybko zostać wyprzedane. Chodzi przy tym zarówno o te najkorzystniejsze pod względem ceny, jak o wyjazdy w okresie świątecznym, noworocznym czy też podczas ferii – zwłaszcza, że urlop zimą stał się już jakiś czas temu w praktyce drugą, równoważną wobec wakacji letnich formą wypoczynku.
Wedle raportu, „ceny utrzymują poziom sprzed roku”, a ich wysokość zależy przede wszystkim od oczekiwań i preferencji klientów. Co istotne, ponad 5 tys. ofert to tzw. free ski (karnet narciarski wliczony jest w cenę noclegu), a ok. 3 tys. propozycji objętych jest już teraz promocją jako… last minute.
I wreszcie: oferty dotyczące krajowych stacji pojawiają się dopiero teraz, a więc sporo później niż te tyczące wyjazdów zagranicznych. Wciąż bowiem, jak to określają autorzy raportu, „trwa ich porządkowanie”. To kolejny dowód nieprofesjonalizmu wielu zarządzających stacjami narciarskimi w polskich górach i właścicieli domów wczasowych czy pensjonatów.