Krótszy Nosal
Z Zakopanego dochodzą kolejne złe wieści: w tym sezonie nieczynna będzie klasyczna trasa z Nosala.
Jeszcze we wrześniu właściciele Centrum Narciarskiego Nosal zapowiadali, że zimą 2009/2010 udostępnią tradycyjnie 5 tamtejszych tras zjazdowych, łącznie z tą najsłynniejszą, na której niegdyś rozgrywano zawody slalomowe Pucharu Europy. Uchodzi ona za bardzo trudną – liczy 650 m długości przy 230 m różnicy poziomów oraz średnim nachyleniu ponad 35 proc.
Okazuje się jednak, że pretensje do zbiornika wody niezbędnej do zaśnieżania jej górnego fragmentu rości sobie Centralny Ośrodek Sportu. Zablokował on w starostwie tatrzańskim wniosek Centrum Narciarskiego Nosal o możliwość czerpania stamtąd wody. Jak podaje zakopiański korespondent krakowskiego dodatku „Gazety Wyborczej”, szefowie instalacji na Nosalu zdecydowali zamknąć do odwołania wyciąg krzesełkowy, prowadzący prawie na sam wierzchołek Nosala i wywożący dotąd chętnych na początek jednego z najatrakcyjniejszych i najbardziej wymagających w polskich Tatrach stoków. Uznali bowiem, że nie ma szans na rychłe rozstrzygnięcie sporu.
Na Nosalu działać więc będą jedynie orczyki – w tym ten, który obsługuje dolną, znacznie łagodniejszą, część trasy ze szczytu. Z legendy do dyspozycji pozstanie więc jedynie 450 m zjazdu (o różnicy poziomów 135 m i średnim nachyleniu niespełna 30 proc.).
To nie pierwszy taki konflikt pod Tatrami. Jeszcze w PRL wybuchł spór między właścicielami działek na Butorowym Wierchu, a Polskimi Kolejami Linowymi, zawiadującymi tamtejszym wyciągiem krzesełkowym. W efekcie stok Butorowego każdej zimy przegradzany jest płotami, uniemożliwiającymi jazdę. Od 2005 r. PKL toczy też spór z b. dyrektorem Tatrzańskiego Parku Narodowego, Wojciechem Gąsienicą-Byrcynem i jego rodziną, której własnością jest jedna z działek w okolicy stoku na Gubałówce. Sprawa trafiła do sądu, który stwierdził, że PKL korzysta z terenu na Gubałówce bez umów z ich właścicielami, a na dodatek zamontowane tam armatki śnieżne hałasują i zakłócają spokój mieszkańcom okolicznych domów. PKL zaproponowała Byrcynom wejście do spółki, ale ci odrzucają na razie tę ofertę. Porozumieniem zakończyła się tylko ubiegłoroczna awantura o obszar Polany Szymoszkowej – szefowie tamtejszych wyciągów doszli do zgody z właścicielem pola, przez które prowadzi trasa zjazdowa. Po negocjacjach finansowych, udostępnia on już swój teren narciarzom, i snowboardzistom.
Jedyną nadzieją w sprawie Nosala jest deklaracja mediacji ze strony władz miasta. Mogą ją mieć chyba tylko niepoprawni optymiści zważywszy na złe doświadczenia w rozstrzyganiu takich waśni pod Tatrami.