Także Włochy zakończyły sezon
Już nie tylko w Austrii, ale i we Włoszech nie ma tej zimy nadziei na narty.
Nowy rząd Mario Draghiego przedłużył właśnie rygory i zakazy związane z epidemią covid-19. Formalnie obowiązywać mają one na razie do 6 kwietnia, czyli niedzieli i poniedziałku wielkanocnego. Ale że we Włoszech sezon zimowy – podobnie jak w Austrii – tradycyjnie kończy właśnie w święta, oznacza to, że z nart tej zimy już nici.
Nadal obowiązywać mają bowiem m.in. zakaz przemieszczania się między regionami, godzina policyjna (od 22 do 5 rano), a wyciągi narciarskie (podobnie jak baseny czy termy) mają pozostać zamknięte – z wyjątkiem czasu treningów dla zawodników i klubów ze stosownymi licencjami włoskiego komitetu olimpijskiego.
Nie bez powodu w poniedziałek rano Cinzia Compagnoni (skądinąd kuzynka słynnej niegdyś włoskiej alpejki Debory) z Residencia Valfurva w mojej ulubionej lombardzkiej stacji Santa Caterina, gdzie od lat niemal każdej zimy spędzałem co najmniej tydzień, napisała mi w mailu: „W apartamentach w tym sezonie nie mieliśmy żadnych gości z zagranicy – bywali jedynie Włosi, a i to niewielu i tylko na weekendy. Wyciągi Santa Cateriny są otwarte jedynie na treningi i zawody. Można uprawiać biegówki, chodzić na skitoury albo wycieczki na rakietach. Szkoła narciarska jest zamknięta, podobnie restauracja Palù przy środkowej stacji gondola. Moja siostra Katia, która ma Restaurant 2000 przy górnej stacji krzeseł, otwiera ją tylko w soboty i niedziele. A śniegu jest tej zimy mnóstwo…”. Na dowód załączyła kilka zdjęć.
Zakończyła jednak optymistycznie: „Miejmy nadzieję, że covid się skończy i zobaczymy się następnej zimy”.