Umarł sezon, niech żyje sezon

 Z niekłamanym smutkiem przyznać trzeba, że sezon zimowy 2010/2011 należy uznać za zakończony.

Podczas minionego weekendu stanęły wyciągi w ostatnich, najlepiej położonych, stacjach zimowych – nie licząc oczywiście tych całorocznych oraz lodowca tyrolskiego Kaunertal, który czynny ma być do połowy czerwca. Szczęśliwie ci, którzy lubią zjazdy w letnim słońcu będą mogli wkrótce cieszyć się nią na lodowcach otwieranych w lecie (o niektórych pisałem w poprzedniej nocie „A może rzutem na taśmę…”, 28 kwietnia 2011 r.).

Wszyscy zaś miłośnicy nart, desek w pełni zimy mogą pocieszać się, że będą mogli ich skosztować już za jakieś pięć miesięcy …

A także i tym, że nie będzie trudno, by nadchodzący sezon był lepszy od tego, który minął. Zima 2010/2011 okazała się bowiem nader uboga w śnieg (nawet w Alpach, o Tatrach nie wspominając), obfita za to w sekwencje pogody skutkujące twardymi trasami i, co najgorsze, lawinami. Ale że nie mam zwyczaju na nartach narzekać, więc nawet taki sezon będę wspominał mile.

Tak czy tak, notki na tym blogu siłą rzeczy będą teraz przez czas jakiś pojawiać się nieco rzadziej niż w pełni zimy. Lecz nadejście lata nie znaczy przecież, że o nartach całkiem zapomnimy. Bo przecież warto zastanowić się, przykładowo, nad tym, jaki sprzęt kupić jesienią (bądź co z niego wymienić), czy też jakie letnie dyscypliny i formy aktywności najlepiej służą dobremu przygotowaniu się do sezonu. Warto też dowiedzieć się przed sezonem, jak zmieniły się zasady przygotowywania ekwipunku: chociażby technika ostrzenia nart po wejściu taliowania, a ostatnio rockera – by potem wybrać właściwy warsztat, nie zaś taki, który zniszczy ulubione deski. Najlepsza też pora, by poznać najnowsze sposoby ochrony lodowców przed topnieniem. A i stacje zaczynają już chwalić się propozycjami i nowościami, które przygotowują na nadchodzącą zimę…

Nawet zatem w największe upały warto tu zaglądać!

PS. Lato to także najlepsza, i najwyższa!, pora do zgłaszania się chętnych do patronowania blogowi „W śniegu i po śniegu” w sezonie 2011/2011 :). Dziękuję też serdecznie krakowskiemu biuru Alpytravel.pl/Otium, które nie dość, że zapewnia niezapomniane narciarskie wyprawy już tysiącom Polaków, to jeszcze wspierało „W śniegu i po śniegu” przez całą minioną zimę.