Kasina to Justyna, ale…
… też całkiem przyzwoita trasa zjazdowa. Bo wprawdzie położona w Małopolsce Kasina Wielka słynie dziś głównie z Justyny Kowalczyk, medalistki olimpijskiej i triumfatorki Pucharu Świata w biegach narciarskich, to jest również interesującym miejscem dla miłośników narciarstwa alpejskiego i snowboardu. A w najbliższy piątek stanie się areną otwartych dla wszystkich zawodów o Puchar Wójta Gminy Mszana Dolna. Wszystko dla popularyzacji zdrowego stylu życia i narciarstwa – każdego rodzaju i w każdym wydaniu.
Nie bez powodu właśnie na stokach górującej nad Kasiną Śnieżnicy (1006 m n.p.m.) przez lata zajęcia z narciarstwa alpejskiego odbywali studenci krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Sam także parę lat jeździłem na zimowe ferie do Kasiny (od Krakowa dzieli ją ok. 70 km; niegdyś docierał tu też pociąg, z którego wysiadało się u stóp Śnieżnicy). Nie zapomnę zarówno samych zjazdów (m.in. między drzewami w tamtejszym lesie), ale też tzw. oskubin u goszczących nas gospodarzy – z opowieściami o okolicznych akcjach partyzanckich w czasie II wojny światowej i tuż po niej oraz z wyśmienitym gęsim pasztetem zapijanym bimbrem „od szwagra”.
Wówczas trasę na zachodnim zboczu Śnieżnicy obsługiwał wyciąg orczykowy (dość stromy i bodaj najdłuższy wtedy w Polsce, więc trzeba było mieć nie lada kondycję, by korzystać z niego cały dzień). Naturalnie nie było mowy o żadnych ratrakach, więc szybko tworzyły się muldy i oblodzenia. Na dodatek w dużej części poprowadzonej leśną przecinką nartostrady jeździło się „na jedną nogę”, bo była ona nachylona nie tylko w linii spadku stoku, ale też nieco wszerz (na jego prawą stronę). Mimo to zwłaszcza w weekendy w kolejce do wyciągu trzeba było odstać swoje.
Od paru lat stacja narciarska Śnieżnica ma całkiem nowe oblicze. W 2007 roku wybudowano tam czteroosobową kolej krzesełkową o długości 1100 metrów i wydajności 2400 osób na godzinę. Wyjazd na stację górną (na wysokości 900 m n.p.m.) trwa niespełna 7 minut. Początkujący mogą korzystać również ze 120-metrowego wyciągu talerzykowego.
Dolna stacja nowoczesnych krzesełek na Śnieżnicę
Stok (1400 metrów długości i 290 m różnicy poziomów) został wyprofilowany: nie ma już mowy o nabieraniu złych nawyków, a jednolite nachylenie (21 proc.) ułatwia jazdę początkującym. Może być już oczywiście sztucznie dośnieżony, a trasę przygotowują dwa ratraki. Jako że wciąż poprowadzona jest ona przez las krzesełka kursują nawet przy silnym wietrze, a śnieg zalega dłużej.
Nawet teraz – pomimo ocieplenia (4 stopnie powyżej zera) – na stoku w Kasinie jest go wciąż 90 cm.
Dlatego organizatorzy planowanych na piątek zawodów narciarskich „dla dzieci, młodzieży i dorosłych” są optymistami (szczegóły imprezy można znaleźć na stronie internetowej Stacji Narciarskiej Śnieżnica. Ryszard Fryc, prezes Beskidzkich Stacji Narciarskich napisał mi w poniedziałek wieczorem: „Mamy jeszcze sporo śniegu, tak że zawody nie są zagrożone. A dalej wszystko zależy od aury”. Oczywiście, jeśli znowu zacznie padać deszcz, warunki stać się mogą kiepskie. Na szczęście, wedle prognoz w tym tygodniu temperatury w nocy mają spaść poniżej zera. „Jest więc szansa na super szusowanie na Śnieżnicy” – przekonuje prezes. Także w najbliższy weekend.