Ski safari po Bułgarii III: Banya i Riła

Drugim po Bansku punktem wyprawy Borowiec (Borovets) – najstarszy i bodaj najsłynniejszy (rozgrywano tu alpejskie Puchary Świata) kurort narciarski Bułgarii. Po drodze znalazły się dwa nienarciarskie, ale warte uwagi miejsca: luksusowe centrum welness i mnisi monastyr.

Pierwszym jest odległa ledwie 15 km (czyli kwadrans jazdy) od Banska wioska Banya. Już za czasów imperium rzymskiego słynęła z wód mineralnych i termalnych – źródła sugerują, że leczył tam się ojciec cesarza Aleksandra Wielkiego. Dziś jej chlubą zasadnie jest oddany dopiero co do użytku Therme Grand Hotel – kto wie, czy nie jeden z najlepszych obiektów wellness/spa w całej Europie. Wybudowany ze smakiem i nierażącym luksusem Grand Hotel oferuje 110 pokoi, 66 apartamentów i 19 osobnych chalets, a co najważniejsze, niebywały kompleks termalnych basenów zewnętrznych (siedem!) i sportowy basen o wymiarach olimpijskich, multum wewnętrznych basenów mineralnych, saun (z aromatycznymi włącznie), komór lodowych, siłowni i miejsc do masażu. Imponująco wyglądała też kuchnia oraz oferta zajęć dla dzieci (m.in. jazda konna).

Hotel zapewnia też dowóz na stoki Banska. Co ważne, dwuosobowy pokój w formule all inclusive kosztuje za dobę (oczywiście nie w najbardziej obleganych terminach) ok. 900 zł (ok. 100 euro za osobę), co jak na pięciogwiazdowy standard, a zwłaszcza ofertę termalną i wspomnianą nienachalną elegancję, nie wydaje się ceną wygórowaną.

A potem odwiedziliśmy miejsce zupełnie inne w klimacie: najważniejszy ośrodek bułgarskiego prawosławia – erygowany w X w. na wysokości 1147 m n.p.m. w dolinie rzeki Riła monastyr Świętego Ivana Rilskiego (nazwany tak ku czci swojego założyciela eremity Ivana, którego jaskinia/pustelnia znajdowała się w okolicznych górach).

Najstarszą zachowaną częścią klasztoru jest wieża obronna z XIV w., ale wrażenie robi też klasztorna świątynia z jej freskami i ikonami oraz cele i pomieszczenia używane przez mnichów.

Dziś żyje ich tam piętnastu, a monastyr jest miejscem tłumnych pielgrzymek wyznawców prawosławia (gościł tam też podczas wizyty w Bułgarii w 2002 r. papież Jan Paweł II), a z racji historii także celem odwiedzin turystów. W muzeum można obejrzeć przedmioty liturgiczne, księgi modlitewne, dokumenty i przedmioty używane przez mnichów pokazujące dzieje bułgarskiego prawosławia i jego rolę w rozwoju kultury, istotę życia zakonnego, wpływ Turcji i Rosji itd. Monastyr został wpisany na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO.

Osobną atrakcją jest obiad w rodzinnej restauracji przy drodze z Riły – z przystawką w postaci znakomitej domowej wersji miejscowego przysmaku, czyli lutienicy (rodzaj pasty z pomidorów, papryki, oliwy i ziół rozmaitych wedle pomysłu gospodyni) za 6 lewa (12 zł).

A potem znów były narty – we wspomnianym królewskim (bo kurort rozsławiła bułgarska rodzina panująca, czyniąc z niego swoją rezydencję wypoczynkową) Borowcu w tymże masywie Rila. Ciąg dalszy zatem nastąpi.