Testival w Stubaital

To pomysł stary, ale skuteczny. A jeśli jeszcze realizowany jest z takim rozmachem, jakiego zapewne będzie można doświadczyć podczas najbliższego weekendu na tyrolskim lodowcu Stubai, to sukces murowany.

Testy nart wiodących producentów przeprowadzane u progu sezonu w miejscu z gwarantowanym śniegiem (jak na razie, bo ocieplenie klimatyczne szaleje wbrew zapewnieniom pana Andrzeja Sebastiana Dudy) – to recepta na sukces. Role grają bowiem jeszcze: głód jazdy wśród wyposzczonych latem narciarzy oraz u niektórych snobizm (nieszkodliwy skądinąd) na znajomość sprzętowych nowinek bądź po prostu plany nabycia nowej pary nart. A właśnie tylko wypróbowanie samemu rozmaitych modeli różnych firm to – prócz wcześniejszych dogłębnych studiów nadzwyczaj bogatej teraz oferty oraz umiejętności realnego oszacowania swoich potrzeb i umiejętności – to warunek dobrego wyboru (i rozsądnego wydania niemałych pieniędzy). Piszemy o tym z detalami w najbliższym numerze „Ski Magazynu” (w EMPiK-ach już wkrótce).

Intersport testfestival

Właśnie podczas nadchodzącego weekendu (a w zasadzie od czwartku do niedzieli) tyrolski lodowiec Stubai stanie się areną Testivalu 2024/25 organizowanego przez znanego i w Polsce dystrybutora sprzętu sportowego, czyli Intersport. Uczestnicy imprezy będą mogli pojeździć na rozmaitych modelach czołowych firm narciarskich Europy (Atomic, Salomon, Nordica, Head, Völkl, Fischer, Kästle, Blizzard i inne) oraz Stanów Zjednoczonych (DPS i K2). Ofertę prezentować też mają marki specjalizujące się w odzieży, butach, kaskach, kijach, detektorach lawinowych i innych elementach narciarskiego wyposażenia.

A że centrum testowe działać ma na 2900 m n.p.m., ze śniegiem nie powinno być kłopotów (w środę na Stubaier Gletscher można było jeździć na 11 trasach, a temperatura była przyjemnie ujemna).

Warte uwagi będą też wydarzenia towarzyszące: warsztaty bezpieczeństwa lawinowego prowadzone przez speców z firmy Ortovox, instruktarze ze sztuki smarowania nart (tu wiedzą podzielą się mistrzowie z Tokio), spotkania ze sławami jazdy pozatrasowej (zarówno na nartach, jak i snowboardzie, bo z Ari Tricomi i Flo Orley, riderami Freeride World Tour), sesje jogi, a w końcu nocny biwak na wysokości mniej więcej… 3000 m n.p.m.

Bilet na wszystkie dni kosztuje 50 euro (za biwak pod gwiazdami trzeba jednak dopłacić…).