Baterie na Pitztal
Tyrolski lodowiec Pitztal kolejny raz zaskakuje technologiczną nowinką.
Tym razem jest nią gigantyczna bateria fotogalwaniczna umieszczona na wysokości, bagatela, 3000 m n.p.m.
Choć Pitztal nie należy do największych lodowców, to szczyci się mianem najwyższego z dostępnych kolejką dla narciarzy w całych austriackich Alpach. Nowoczesna gondola Wildspitzbahn dociera tam bowiem na, przypomnijmy, aż 3440 m n.p.m. Swoje robi też sceneria, w jakiej się jeździ, oraz urozmaicone, jak na lodowcowe realia, trasy (nic dziwnego, że często do treningów wykorzystują je kadry alpejczyków z różnych stron świata).
Ale menedżerowie Pitztaler Gletscher słyną też z tego, że nie boją się rozmaitych innowacji. Dość wspomnieć, że to tu kilka lat temu zamontowano tzw. Snowmaker System, czyli technologię pozwalającą produkować sztuczny śnieg nawet w mocno dodatnich temperaturach (o detalach już pisałem). W Europie drugie takie urządzenie działa jedynie na lodowcu Klein Matterhorn w Zermatt.
Architektonicznym z kolei wydarzeniem stała się kolejka Wildspitzbahn – a zwłaszcza jej górna stacja i podpory idealnie wkomponowane w zbocze, na którym je zbudowano. To zasługa architekta Carlo Baumschlagera (o tej konstrukcji też już wspominałem).
Od niedawna na Pitztal działa kolejna nowatorska instalacja. Jest nią położona bodaj najwyżej w Alpach elektrownia fotogalwaniczna. Powód zamontowania baterii słonecznych na 3000 m n.p.m. był prosty: okazuje się, że pozwala to pozyskać 40 proc. więcej czystej energii, niż gdyby tej samej powierzchni ekrany zbudować w dolinie. Otóż natężenie promieniowania słonecznego na tej wysokości jest dużo wyższe wskutek odbijania się promieni od powierzchni zalegającego tam śniegu i lodu.
Ponadto niższa jest tam zwykle temperatura, powietrze jest czystsze, a słońce świeci przez dłuższy czas. Eksperci szacują, że baterie na Pitztaler Gletscher pozwolą rocznie wyprodukować ok. 1,5 mln kilowatogodzin, co wystarcza do zasilenia w prąd czterystu gospodarstw domowych. Oczywiście energia z solarów służy też kolejkom i restauracjom na samym lodowcu.
Choć więc skutkiem tego rodzaju proekologiczne przedsięwzięcia jest naruszenie naturalnego krajobrazu (i to mimo że baterie usytuowano na tle jednego ze skalistych zboczy górujących nad lodowcem właśnie po to, by dyskomfort estetyczny był jak najmniejszy), to w tym przypadku cena jest chyba warta wyprawki.