Ruszyły ferie, ruszyła Gąsienicowa
Tym razem udało się idealnie: tylko jak mocniej sypnęło śniegiem, rozpoczęła się pierwsza tura ferii szkolnych. W sobotę uruchomiono także krzesełka w kotle Gąsienicowym Kasprowego Wierchu. Tradycją stało się już, że na przyjazd uczniów ośrodki narciarskie przygotowują rozmaite atrakcje.
Zresztą także Polskie Koleje Linowe z okazji inauguracji sezonu narciarskiego na Kasprowym obniżyły pierwszego dnia kursowania krzeseł ceny biletów aż o połowę. Być może w najbliższych dniach będzie można otworzyć również wyciąg na Goryczkowej (a warto przypomnieć, że w minionych latach zdarzały się sezony, że nie działał on ani godziny!).
Krakowskie media prześcigają się w wiadomościach o zniżkach, zawodach i innych niespodziankach, jakie czekają na tych, którzy przyjechali właśnie w małopolskie góry.
Przykładowo, „Gazeta w Krakowie” informuje, że stacja Witów-Ski ferie rozpoczyna sezon zawodami w slalomie gigancie dla całych narciarskich rodzin, a ośrodki Rusiń-Ski oraz Olczań-Ski w Bukowinie tatrzańskiej wraz z tamtejszym kompleksem BUKOVINA Terma Hotel Spa oferują podczas ferii rabatowe pakiety, obejmujące wstęp na wyciągi i wejście do term. Można spędzić 2,5 godziny na stoku, a później przez taki sam kąpać się w bukowińskich wodach termalnych.
Na stokach Nosala zaś przez całe ferie (w systemie od poniedziałku do piątku) prowadzone będą zajęcia dla dzieci od czwartego roku życia. Do wyboru są, prócz podstawowego kursu jazdy na nartach, także kurs snowboardowy oraz szkolenie „Ski Safari” i treningi jazdy sportowej.
W najbliższym tygodniu trwać tam także będą kursy dla przyszłych instruktorów narciarstwa: kurs kwalifikacyjny i kurs na pomocnika instruktora. Zajęcia poprowadzą wykładowcy SITN Polskiego Związku Narciarskiego.
Dla dzieci z podstawówek i gimnazjum powiatu tatrzańskiego szczególną ofertę ma zakopiańska Harenda. Po pokazaniu legitymacji szkolnej dostaną one specjalny karnet upoważniający do trzech godzin korzystania z rozmaitych możliwości Centrum Rodzinnej Rekreacji „Harenda – Zakopane”.
Już na podstawie tej mocno wyrywkowej przecież, bo opartej wyłącznie o jeden tytuł prasowy, listy widać, że właściciele polskich stacji wreszcie przekonują się, że o klientów trzeba się starać. Wciąż jednak kluczową sprawą są panujące w rodzimych górach ceny – zwykle kompletnie niewspółmierne zwłaszcza do długości tras zjazdowych, z których można korzystać.