Reklama (czasem) prawdę Ci powie
Z reklam stacji zimowych można, jeśli czytać je uważnie, wiele się nauczyć. Ot chociażby dowiedzieć się co nieco na temat warunków sprzyjających utrzymywaniu się odpowiedniej pokrywy śnieżnej.
Za przykład takiej lekcji niech posłużą materiały informacyjne anonsowanego już tu obszaru Kitzbüheler Alpen (składa się z 7 regionów na pograniczu austriackiego Tyrolu i Ziemi Salzburskiej – z tak znanymi kompleksami sportowo-wypoczynkowymi, jak SkiCircus Saalbach, SkiWelt Kaiser Brixental, Zell Am See/Kaprun i oczywiście samym Kitzbühel, ale też urokliwymi miejscami w rodzaju Alpbach – wioski uhonorowanej w minionym roku przez wpływowy „Good Skiiing Guide tytułem „Małej Stacji Roku”; łącznie Kitzbüheler Alpen obejmuje ponad 1000 km przygotowanych tras).
Otóż Kitzbüheler Alpen wśród czynników gwarantujących nadzwyczaj wysokie opady śniegu na swoim obszarze wymienia, po pierwsze, ukształtowanie terenu. Tamtejsze masywy górskie stanowią tzw. północno-zachodnią barierę Alp i są rodzajem naturalnej zapory dla krążących chmur, przez co właśnie w tym regionie następuje kumulacja opadów. Wymowne jest choćby, że roczna średnia opadów (powyżej 2,5 w dolinach i ponad 8 m w wyższych partiach gór) utrzymuje się na niezmienionym poziomie od… pół wieku.
Więcej: od 1993 meterorolodzy zauważają na obszarze Kitzbüheler Alpen wyraźne… oziębienie klimatu. Śnieg pada tam częściej niż dawniej, co sprawia, że i dłużej zalega się na stokach. Przykładowo, słynny Hahnenkamm (Koguci grzebień), na którego stromiznach rozgrywany jest słynny bieg zjazdowy Pucharu Świata w Kitzbühel, jest w ostatnich latach pokryty warstwą naturalnego śniegu (o grubości co najmniej 20 cm) przez prawie sześć miesięcy w roku.
Znaczenie ma i to, że większość tras w Kitzbüheler Alpen wytyczono na północnych, zachodnio- bądź wschodniopółnocnych zboczach, na których słońce operuje łagodniej, a więc i śnieg zalega dłużej.
Rolę gra nawet fakt, że podłożem jest tam zwykle miękka, alpejska trawa, nie zaś, jak często to bywa gdzie indziej – skały i kamienie. Pozwala to dużo łatwiej przygotować trasy – wedle fachowców wystarczy, że trawiasty teren pokrywa warstwa ok. 20 cm ubitego śniegu, by dało się jeździć.
Dłuższemu utrzymywaniu się śniegu sprzyja wreszcie fakt, że w leśnych przecinkach – drzewa chronią śnieg przed słońcem i podmuchami wiatru.
Podobny wykaz prawidłowości można sporządzić odnośnie sztucznego naśnieżania. Trzeba tylko przygotowanie tras narciarskich uznać za sztukę bądź dyscyplinę niemal naukową – jak zrobili to Austriacy z Lech w Voralbergu, tworząc tam już w l. 70 ub. stulecia specjalny instytut badawczy i szkołę, kształcącą tzw. snow makerów.