Ruszyli!

Od slalomu giganta kobiet w austriackim Sölden rozpoczęła się tegoroczna edycja alpejskiego Pucharu Świata FIS. Tuż po paniach na trasę (również giganta) ruszyli panowie.

To już tradycja – od 10 lat alpejczycy zaczynają sezon właśnie na tym tyrolskim lodowcu. Wprawdzie pierwszy raz początek pucharowej karuzeli ogłoszono w Sölden w październiku 1993 r. (także był to gigant: zwyciężył Franck Piccard z Francji wśród panów oraz reprezentantka gospodarzy Anita Wachter wśród pań), ale wtedy FIS wciąż jeszcze zmieniał miejsca inauguracji swojego Pucharu. Dopiero od sezonu 2000/2001 Sölden przyznano na stałe pierwszą pozycję w kalendarzu alpejskich zmagań. Od tego czasu tylko raz – jesienią 2006 r. – nie udało się tam rozegrać zawodów: nawet na lodowcu Rettenbach było zbyt mało śniegu (a przecież trasa zaczyna się tam powyżej 3000 m n.p.m.!).

Co ciekawe, choć Sölden uchodzi za stację drogą, to bilety na zawody sprzedawane były w cenie dość przystępnej, bo po 17 euro na każdą z konkurencji (karnet na przejazdy kobiet i mężczyzn można było kupić za 29 euro). Wstęp na inauguracyjną imprezę w słynnym pubie Alibi kosztował 25 euro.

Z kolei towarzyską, by tak rzec, sensacją tegorocznych zawodów było to, że ich dwukrotny (2003 i 2004 r.) triumfator, Amerykanin Bode Miller, wystąpić miał w nowym kasku i goglach. Otóż po wieloletniej współpracy porzucił on właśnie znaną firmę Briko i podpisał kontrakt z działającą na rynku od 2005 r. marką POC.

 Triumfatorki pierwszych tegorocznych zawodów alpejskiego Pucharu Świata

Pierwsze zawody alpejskiego Pucharu Świata wygrała 21-letnia Viktoria Rebensburg z Niemiec (mistrzyni olimpijska z Vancouver!). Konkurencji mężczyzn nie udało się dokończyć z powodu gęstej mgły (w pierwszym przejeździe najlepszy czas uzyskał Cyprien Richard z Francji – sędziowie zastanawiali się, czy nie uznać go zwycięzcą, jednak w końcu decyzją FIS wyniki zostały anulowane;  zawody nie zostaną też powtórzone w innym terminie).

 Oczywiście Sölden to nie tylko arena zmagań zawodowców, ale także atrakcyjne miejsce dla amatorów. O nowościach, jakie w tym sezonie kurort przygotował dla swoich gości, już tu pisałem („Austria myśli o sezonie: Sölden”, 8 września 2010 r.).

  Jedna z tegorocznych inwestycji w Sölden: górna stacja kolejki 3-S-Bahn (3040 m n.p.m.)

Sam kiedy kilka naście lat temu miałem okazję jeździć w Sölden, na kwaterę wybrałem jednak małą wioskę Vent na krańcu doliny Ötztal. Od Sölden dzieli ją 20 minut jazdy skibusem. Leży jednak aż na 2000 m n.p.m., gwarantuje nie tylko piękne widoki (jest m.in. miejscem wypadowym na liczący 3768 m Wildspitze, drugi pod względem wysokości szczyt austriackich Alp). ale także – w przeciwieństwie do dyskotekowego Sölden – błogą ciszę.

A na następne zawody Pucharu Świata trzeba poczekać do 13 listopada. Odbędą się w fińskim Levi, o której to stacji też tu kiedyś napiszę (bo i tam przecież można pojechać z Polski na narty).