Sztuczny a doskonały

Jako że anomalie pogodowe stały się w ostatnich latach… normalnością, na kłopoty ze śniegiem uskarżać się zaczęły nie tylko niżej położone ośrodki zimowe, ale również te, które dotąd uchodziły – jeśli chodzi o warunki – za absolutnych pewniaków. Okazało się, że to wcale nie luksusowe wyciągi (miękkie kanapy, podgrzewane siedzenia itp.) są najsilniejszym magnesem przyciągającym narciarzy. Decyduje gwarancja śniegu – a ta w dużej mierze zależy dziś od systemów sztucznego naśnieżania.

W Alpach standardem stała się możliwość dośnieżenia ok. 80 proc. tras stacji. Ba, są już miejsca, które jako swój główny atut przedstawiają to, że sztucznym śniegiem mogą pokryć wszystkie oferowane nartostrady. Czasem jednak sama możliwość naśnieżenia choćby 100 proc. tras nie wystarczy. Tradycyjne technologie umożliwiają produkcję śniegu dopiero, gdy temperatura otoczenia spadnie do ok. – 4 stopni Celsjusza, a wilgotność nie przekracza 60 proc. O takich warunkach trudno zaś marzyć zwłaszcza na początku i końcu sezonu.
Dlatego kto wie, czy wkrótce poprzeczka nie pójdzie jeszcze wyżej – a to za sprawą nowości pod nazwą „The IDE All Weather Snowmaker”.

Technologia ta powstała w laboratoriach izraelskiej IDE Group – firmy, będącej na co dzień światowym liderem w konstruowaniu urządzeń do odsalania wody morskiej oraz instalacji chłodzących do kopalni diamentów i złota.
Pozwala wytwarzać sztuczny śnieg praktycznie niezależnie od temperatury otoczenia – bo nawet wtedy, gdy sięga ona kilku stopni powyżej zera. Nie ma znaczenia także wilgotność powietrza i siła wiatru. Więcej: śnieg powstaje teraz bez użycia substancji chemicznych – co powinno być argumentem dla ekologów. Zwłaszcza, że nowa metoda ma jeszcze jedną zaletę: powstały przy jej pomocy śnieg służy nie tylko poprawie warunków jazdy dla narciarzy czy snowboardzistów, ale też jako dodatkowa warstwa ochronna dla lodowców zapobiegająca erozji ich powłoki pod wpływem promieniowania słonecznego.

Znamienne zresztą, że jako pierwsze w świecie sięgnęły po nią dwie renomowane – i należące do najwyżej położonych w Aplach – stacje narciarskie: austriacki Pitztal i szwajcarski Zermatt. Obie zainstalowały Snowmaker System właśnie na swoich lodowcach. Inauguracja – w tym sezonie!

W Pitztal na wysokości 2 840 m n.p.m., tuż koło głównej stacji kolei Pitz Panorama, wybudowano 15 metrową wieżę, w której powstaje – z wydajnością 60 metrów sześciennych w ciągu godziny – sztuczny śnieg. Na okoliczne trasy można go transportować specjalnymi kanałami. Snowmaker System potrzebuje do pracy tyle samo energii elektrycznej, co 6 tradycyjnych armatek śnieżnych, lecz jego efektywność jest nieporównywalnie większa. Woda potrzebna do produkcji śniegu pobierana jest z już istniejącego zbiornika i pochodzi z topniejącego lodowca – w ten sposób cykl ekologiczny zostaje zamknięty.

 Pierwszy śnieg ze Snowmaker System na lodowcu Pitztal

Oczywiście obok Snowmaker System na Piztaler Gletcher równolegle działać będą dotychczasowe instalacje dośnieżające. Nowa technologia pozwoli jednak poprawić warunki zwłaszcza na początku i końcu sezonu – czyli dodatkowo go wydłużyć.

Willi Krueger, zajmujący się w stacji kontaktami z dziennikarzami, już w ub. roku zdradzał mi, że ma to być dodatkowym magnesem dla alpejskich ekip sportowych, którym Pitztal chce zaoferować możliwości treningu na długo przed startem Pucharu Świata. Zawodnicy, którzy testowali już śnieg powstały dzięki nowej technologii, twierdzą, że jeździ się na nim lepiej niż na produkowanym przez tradycyjne armatki. Niektórzy zarzekają się nawet, że jest on nie do odróżnienia od naturalnego.

To powinno być również argumentem także dla zwykłych narciarzy. I może uczynić z izraelskiego patentu na śnieg technologię przyszłości.