Zacny region z nową nazwą

Jedno z ciekawszych miejsc narciarskich Południowego Tyrolu zmieniło w tym sezonie… nazwę. Zresztą w ostatnich latach kolejny już raz!

fot. H. Wisthalerm

fot. H. Wisthalerm


Chodzi o graniczącą z Austrią część doliny Alta Pusteria – z wioskami Sesto/Sexten, San Candido/Innichen, Dobbiaco/Toblach, Villabassa/Niederdorf i Braies/Prags i oczywiście okolicznymi zboczami, znanymi m.in. z doskonałych tras narciarskich i szlaków skitourowych.

Przez dziesięciolecia obszar ten funkcjonował pod nazwą samej doliny. Zyskała ona turystyczną sławę od 1871 r., kiedy to poprowadzono nią linię kolejową z centralnej Austrii (Południowy Tyrol należał jeszcze wówczas do Cesarstwa Austro-Węgier). Budowane w dolinie hotele (ich symbolem był Grand Hotel w Dobbiaco/Toblach, wybudowany skądinąd przez tę samą spółkę, która władała ruchem pociągów) stały się dla ówczesnych turystów nowym – i cenionym z racji swej dogodności – punktem wypadowym w Dolomity.

Kiedy z czasem coraz większą popularność zyskiwało narciarstwo, dolina zaczęła być popularna także zimą. Swoje robiło również uznanie Dolomitów przez UNESCO w 2009 r. za zabytek światowego dziedzictwa krajobrazowego.

A że wyciągi stawiała tam firma Sextner Dolomiti AG, więc pod tą nazwą właśnie zaczęto promować region. Kiedy dwa sezony temu pierwszy raz odwiedziłem na nartach tę część Alta Pusteria (a konkretnie zbocza Helm/Monte Elmo, Stiergarten (2092 m n.p.m.) i Rot Wand/Croda Rossa (oraz stok nad samym San Candido/Innichen), jeździłem w Sextner Dolomiti (detale tamtejszych tras, epokowych inwestycji oraz wiodących atrakcji z najstromszą trasą w całych Włoszech też tu wtedy opisałem). Ba, obszar Sextner Dolomiti był też końcowym etapem wyprawy z plecakami (zwanej SkiSafari) po różnych stacjach Południowego Tyrolu, którą odbyłem minionej zimy (również tu tę przygodę relacjonowałem).

Lecz kiedy niedawno, bo pod koniec stycznia, dotarłem w tę samą okolicę (bo znowu do San Candido i na Monte Elmo oraz sąsiednie granie), to okazało się, że jestem w… Drei Zinnen Dolomites. Tak bowiem przemianowano niegdysiejsze obszary Alta Pusteria, a potem Sextner Dolomiti. Stare logotypy można w efekcie znaleźć tylko sporadycznie. Na gondolach, prospektach reklamowych, szyldach wypożyczalni, karnetach itp. widnieje już bowiem nowe oznaczenie.20170127_163601mZmiana była zapewne kosztowna, a na dodatek – jak przyznają miejscowi – wzbudziła opory u części ludności. Poszło m.in. o to, że w obowiązującej nazwie nie ma części włoskiej, a tylko niemiecka, podczas gdy autonomiczny status Południowego Tyrolu we Włoszech przewiduje dwujęzyczność.

Co zatem było powodem owej rewolucji (i to, powtórzmy, kolejnej w ostatnich latach)?

Zdecydowała długofalowa strategia promocyjna. Otóż – jak tłumaczy Dieter Wurmböck, odpowiedzialny za rozwój turystyki w regionie – nieograniczone dziś możliwości podróżowania i rosnąca liczba intrygujących celów wyjazdów sprawiają, że stali goście mogą już nie wystarczyć, by ośrodki wakacyjne (zarówno letnie, jak i zimowe) się utrzymały. Równocześnie dla klientów liczy się każdy element pobytu: nie tylko standard hotelu, poziom kuchni, klasa tras zjazdowych czy szlaków pieszych, ale też inne atrakcje – najlepiej takie, których nie można zaznać nigdzie indziej.

W przypadku Alta Pusteria takim unikalnym magnesem może być widoczna właśnie z wielu miejsc obszaru ikona Dolomitów, czyli Tre Cime di Lavaredo/Drei Zinnen… To trzy charakterystyczne potężne skały (najwyższa sięga 2999 m n.p.m.), o których wielki austriacki alpinista Hermann Buhl (1926-1957) napisał, że „wyciągają swoje głowy do nieba tak, jakby nigdy nie należały do Matki Ziemi”. Inni ich profil uważają za najbardziej ekscytujący w całych Dolomitach, a są i tacy, którzy porównują piękno Tre Cime z Matterhorn.

Trudno było więc wyobrazić sobie lepszą nazwę dla otaczającego je regionu – przekonuje p. Wurmböck. Zwłaszcza że masywem zachwycić się mogą nawet najwięksi koneserzy gór – ci właśnie, którzy byli już w wielu miejscach, więc widzieli wiele. To samo dotyczyć ma tamtejszych stoków.

fot. J. Rushforth

fot. J. Rushforth

Tak czy tak od tej zimy nie jeździ się już w Sextner Dolomiti, lecz w Drei Zinnen. Lecz wciąż jest to południowotyrolska Alta Pusteria. I Włochy, mimo z niemiecka brzmiącej nazwy.